czwartek, 3 listopada 2011

Alessandro D'Avenia: Biała jak mleko, czerwona jak krew

Znak, Kraków 2011.

Miłość idealizowana

Nic dziwnego, że Alessandro D’Avenia jest określany jako „odkrycie włoskiej literatury”: książką „Biała jak mleko, czerwona jak krew” nie tylko wstrzelił się w potrzeby rynku powieści dla młodzieży, ale jeszcze zrealizował ją w stylu, którego wielu mogłoby mu pozazdrościć. Połączył w tomie poetycką wrażliwość i spostrzegawczość, wielkie uczucia i ogromne cierpienie oraz typowe dla nastolatków troski i problemy. Do tego zaprezentował się jako wrażliwy nauczyciel tego, co w życiu jest najważniejsze, więc jego powieść trafiła do przekonania czytelnikom. Atutem autora może też być odrzucenie typowego dla współczesnej prozy, zakotwiczonego w realizmie sposobu opowiadania, dzięki któremu „Biała jak mleko” zyskuje na uniwersalności.

Leo to typowy szesnastolatek. Trochę bezmyślny (zwłaszcza gdy urządza sobie z przyjacielem wyścigi na niesprawnym skuterze), trochę zbuntowany. Nie marzy o wielkich rzeczach i nie wyróżnia się z tłumu. Jest zupełnie zwyczajny. Pewnego dnia jednak odkrywa, że podoba mu się starsza o rok rudowłosa dziewczyna ze szkoły, Beatrice. Leo zaczyna o niej marzyć, a dzięki mądrości nowego nauczyciela dowiaduje się, jaką siłę mają marzenia. Tylko że Beatrice jest chora na białaczkę. Leo chciałby ją uratować, przywrócić jej krwi czerwień – sam panicznie boi się bieli, uznając ją za źródło zła.
Jest jeszcze Silvia, prawdziwa przyjaciółka. W każdej chwili gotowa nieść pomoc, będąca na każde wezwanie Leo. W tajemnicy podkochuje się w chłopaku, ale że jest jego jedyną powiernicą, wie o uczuciu do Beatrice. Musi wybierać między lojalnością a walką o własne szczęście.

Alessandro D’Avenia nie zdecydował się na zmianę odwiecznego schematu, realizuje zagadnienie od wieków w literaturze rozpracowywane. Ratunkiem dla jego prozy staje się jednak intensywność uczuć i obrazowe przenośnie, które idealnie sprawdzają się w relacji filozoficznie nastawionego chłopaka. Leo bowiem lubi analizować kolejne wydarzenia i oswajać je przez porównanie do walki czerwieni i bieli. Dzięki temu, chociaż używa wielkich słów, jego monologi wewnętrzne nie brzmią patetycznie ani egzaltowanie, łatwiej je przyjąć i zaakceptować. Miłość w tej książce powraca do schematów znanych z arcydzieł literatury, niemal wolna jest od cielesności, idealizowana i czysta: w momencie, gdy Leo dowiaduje się o chorobie Beatrice, pożądanie usuwa się w cień, a D’Avenia może realizować opowieść pozbawioną modnych w literaturze czwartej zagadnień, stawiając na ponadczasowość.

Wystawiony na poważną próbę Leo przechodzi przyspieszony kurs dojrzewania i dowiaduje się rzeczy, o których jego rówieśnicy przeważnie nie myślą. Ma to szczęście, że ze swoimi troskami nigdy nie zostaje sam – z pomocą przychodzi Silvia, wyśmiewany niegdyś nauczyciel, a nawet rodzice, którzy – jak się okazuje – rozumieją więcej niż wydaje się bohaterowi. Chociaż nikt do końca nie zrozumie, co dzieje się w duszy chłopaka, Leo zawsze może liczyć na wsparcie innych.

D’Avenia pisze prostymi słowami, buduje krótkie zdania i bardzo krótkie, niemal urywane rozdziały. Koncentruje się na przemyśleniach nastolatka, którego życiem targają kolejne wstrząsy – to rozwiązanie pozwala uniknąć banału i rutyny i sprawia, że opowieść może poruszać. W tej konwencji nie przeszkadza idealizm i jednokierunkowość wysiłków postaci – liczy się bowiem najbardziej sposób przedstawienia wielkiej miłości.

1 komentarz:

  1. Bardzo mnie interesuje ta książka i muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń