poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Liane Schneider: Zuzia idzie do fryzjera

Media Rodzina, Poznań 2011.

Nowa fryzura

Wśród stresujących wydarzeń w życiu każdego malucha pierwsza wizyta u fryzjera zwykle plasuje się dość wysoko, chociaż nie wiąże się przecież z żadnymi bolesnymi zabiegami. Liane Schneider próbuje zatem oswoić dzieci z tym doświadczeniem, wysyłając do fryzjera małą Zuzię. Dziewczynka nie lubi czesania, zwykle przy rozczesywaniu potarganych kosmyków przez mamę odczuwa ból – nic więc dziwnego, że nie cieszy się na wieść o planowanym przez rodzicielkę wyjściu. Z pomocą autorce przychodzi druga kilkuletnia bohaterka, która zapewnia Zuzię, że obcinanie włosów nie boli i proponuje szereg zabaw we fryzjera: w efekcie Zuzia kończy z gumą do żucia we włosach i trafia do fryzjerki Niny – a tam szybko przekonuje się, że krótsze włosy są mniej denerwujące (na przykład nie wpadają do oczu), a można je także ładnie ozdobić. Potem dziewczynka przygląda się pracy innych fryzjerów, dowiadując się przy okazji, co można w zakładzie fryzjerskim robić. Wreszcie wraca do domu, czesze lalki oraz własnego tatę, a nawet kota. Wie już, że będzie chętnie wracać do fryzjera.

Fabułka, która dorosłym wydałaby się oczywista i może nawet zbytnio podbarwiona dydaktyzmem, dla małych odbiorców będzie nośnikiem niezwykłej przygody w zwykłym otoczeniu. Zuzia z pobytu w salonie fryzjerskim wyciąga wnioski, którymi dzieli się niebezpośrednio w entuzjastycznej narracji z czytelnikami-odbiorcami, lecz jej zadanie polega przede wszystkim na odkrywaniu nieznanego, sprawdzaniu i testowaniu elementów dorosłego świata oraz na przyzwyczajaniu do nich dzieci. Zuzia jest odważna, nie płacze i nie ucieka od nowych doświadczeń – ale nie przybiera maski idealizowanej superbohaterki, owszem, zmaga się z rozmaitymi lękami i wątpliwościami, ale zawsze przeważa w niej ciekawość i dążenie do sprawdzenia na własnej skórze, o co w których sytuacjach chodzi. Jej ciekawość zostaje nagrodzona całkowitym wyeliminowaniem strachu w codziennych i rutynowych wydarzeniach. Co istotne, Zuzia nie interesuje się niebezpieczeństwami, nie działa impulsywnie, choć w taki właśnie sposób wyraża emocje. Jej przygody zaliczyć można raczej do dziedziny normalnych życiowych przypadków, które same w sobie nie niosą ładunku uczuć. Aby ubarwić „dorosłe” czynności (dla dziecka już i tak atrakcyjne ze względu na to, że trudno dostępne i tajemnicze) Liane Schneider oprawia je w zabawę: Zuzia rozpoczyna swoją fryzjerską przygodę od dokazywania z koleżanką – i na zabawie w domu wizytę u fryzjera kończy. Tym samym przekazuje odbiorcom jasny sygnał: nie ma się czego bać, nie stanie się nic groźnego, a można wzbogacić repertuar domowych rozrywek o kolejne poznane dopiero co zachowania.

Liane Schneider pisze o Zuzi, przesycając narrację wrażeniami dziewczynki. Opowieść staje się dzięki temu pełna ekspresji wewnętrznej, z trudem powstrzymywanej radości. Dużo dialogów, nierozbudowane zdania i proste, choć działające na wyobraźnię opisy – tak jawi się świat Zuzi zamknięty w słowach.
Świat Zuzi zamknięty w obrazkach z kolei zawdzięczają odbiorcy Anette Steinhauer. Ilustratorka także dobrze radzi sobie z odtwarzaniem postaci znanej z całej serii książeczek, powtarza styl Ewy Wntzel-Bürger, najczęściej proponującej wizerunek małej bohaterki. Przyciąga uwagę odbiorców za sprawą wielu kolorów i komiksowej kreski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz