Trio, Warszawa 2010.
Serce Europy?
Historie państw uwikłanych w wielkie konflikty bądź odgrywających dużą rolę w światowej gospodarce, wyrazistych czy bogatych w stereotypy na temat mieszkańców, pisze się łatwiej niż analizy dziejów państw pozbawionych zdynamizowanej, mocnej przeszłości. Na Belgię zwraca się uwagę w kontekście Brukseli, ale poza tym raczej trudno przeciętnym polskim odbiorcom powiedzieć coś o tym kraju. Z pomocą zainteresowanym może przyjść kolejny podręcznik akademicki wydany w serii „Historia państw świata w XX i XXI wieku”, czyli „Belgia” Józefa Łaptosa.
Autor zdecydował się na akademicki styl narracji, rezygnuje z eseistycznych wstawek czy komentarzy z dokumentów i pamiętników, jak to często w publikacjach tego cyklu się zdarzało. Beznamiętny i obiektywny styl ma pomóc w prezentowaniu faktów, a nie ich ocen czy interpretacji. Dla Łaptosa liczą się bowiem dane i wydarzenia: bodaj raz wybija się z tego rytmu, wprowadzając korektę do własnego dawnego artykułu. Korzysta chętnie z danych statystycznych i kondensuje opisy. O polityce pisze szybko i rzeczowo, nie rozwodzi się w nieskończoność nad decyzjami rządzących, wymienia założenia partii, zasady reform czy kierunki rozwoju, lecz stara się ich nie recenzować.
W porównaniu z innymi tomami, w „Belgii” spory nacisk położony jest na politykę zagraniczną (ze względu na fakt, że niewielkich rozmiarów kraj nie może ignorować potężnych sąsiadów) oraz na wewnętrzne podziały. Rozpoczyna się dość zaskakująco: od czasów starożytnego Rzymu. Łaptos nie chce wywodzić historii współczesnej z powietrza, prowadzi więc odbiorców przez dzieje Niderlandów. Sporo uwagi poświęca gospodarce, natomiast raczej niewiele – drugiej wojnie światowej. Co ciekawe, stosunkowo późno wkracza do tomu tematyka obyczajowa, zagadnienia imigrantów, różnych społeczności – o zwyczajach ludzi można się co nieco dowiedzieć dopiero przy opisie złotych lat rozwoju Belgii. Najwięcej emocji wprowadza chyba kwestia kolonii w Afryce i sprawy postkolonialne.
Autorzy książek wydawanych w tej serii często kończą kolejne rozdziały skrótowymi opowieściami o zdobyczach kultury w danym okresie. Łaptos kwestie kulturalne spycha całkiem na margines – przerzuca wiadomości na ten temat do ostatniego rozdziału, uzyskując bardzo skrótowy i pospieszny przegląd. Autor bardziej skupia się na wyliczeniu twórców – architektów, malarzy, pisarzy czy piosenkarzy, a nawet… sportowców. Odrobinę zwalnia przy komiksach, przypominając czytelnikom Tintina, Lucky Luka czy Smerfy. Nie streszcza dzieł, nie charakteryzuje nurtów, ale – to chyba jedyny tematyczny wyjątek – szuka belgijskości w utworach.
Koniec tomu jest już typowy dla całej serii: składają się na niego: kalendarium, słowniczek partii politycznych, wykaz osób sprawujących ważne urzędy, indeks osób połączony z notkami biograficznymi czy krótka bibliografia.
Józef Łaptos pisze książkę daleką od publicystyki, pełną faktów (ale nie ciekawostek). Stawia na wyważony styl i możliwe do udowodnienia treści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz