Wydawnictwo Wojciech Marzec, Warszawa 2011.
Na części pierwsze
Publikacje specjalistyczne przeznaczone są dla wąskiego grona odbiorców i z rzadka mają szansę zaistnieć w masowej świadomości społeczeństwa. Obawy przed hermetycznym językiem, niezrozumiałą treścią lub po prostu nieatrakcyjną tematyką skazują na niszowość wiele intrygujących książek. Mam nadzieję, że tego losu nie podzieli tom „Reżyseria: Steven Spielberg. Warsztat filmowy we współczesnym Hollywood”. Wydawnictwo Wojciech Marzec wypuściło na rynek pozycję, która powinna być lekturą obowiązkową nie tylko dla wielbicieli twórczości Spielberga, dla filmowców i krytyków filmowych, ale także dla tych wszystkich, których interesuje odpowiedź na pytanie, jak robione jest współczesne wysokobudżetowe kino i jakich sztuczek może użyć reżyser, by opowiedzieć widzowi historię, w którą ten uwierzy.
„Czegokolwiek byśmy nie szukali w filmach Spielberga, na pewno znajdziemy jedno – dobrze opowiedzianą historię” – tym zdaniem Warren Buckland żegna się z czytelnikami, których ze znawstwem i dużą swobodą pisania oprowadza po możliwościach, jakie daje narracja za pomocą kamery. Autor nikogo nie rzuca na głęboką wodę: wprowadza w temat stopniowo, rozpoczynając od krótkiej charakterystyki filmu wysokobudżetowego, a tym samym całej machiny produkcyjnej w Hollywood (pojawi się tu trochę wiadomości, które przeciętnego czytelnika zaciekawić muszą): kiedy już wciągnie odbiorców w opowieść, pokaże, że potrafi naukowy wywód zamienić w gęstą od treści gawędę, przyjdzie czas na odrobinę teorii. I tu Buckland nie zawodzi: z ogromnej literatury przedmiotu wydobywa bowiem tylko to, co najcenniejsze, najcelniejsze i w późniejszych analizach niezbędne. Przedstawia możliwe ruchy kamery i sposoby prezentowania historii za pomocą wymownych obrazów. Tę część mogą z powodzeniem wykorzystywać nawet twórcy amatorskich filmów. Przypuszczalnie nawet ci czytelnicy, którzy z pracą z kamerą nie mają nic wspólnego, chętnie prześledzą ów rozdział, by móc znajdować odpowiednie opcje filmowania w ulubionych produkcjach. Całości dopełnia krótki komentarz dotyczący zjawisk pomijanych zwykle lub niedostrzeganych przez krytyków. W ten sposób Buckland przygotowuje odbiorców do analizy wybranych filmów Spielberga. Opisuje wybrane sceny z uwzględnieniem ruchu kamery, cięć i montażu, wyjaśnia, jakie efekty reżyser dzięki temu uzyskał. Bywa, że rozpoczyna od pozafilmowych inspiracji, zresztą pomysł na konstrukcję książki objaśnia dokładnie, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do sensu żmudnej pracy.
Chociaż Warren Buckland opiera się tylko na kilku filmach Spielberga, potrafi opowiedzieć o pracy z nimi związanej tak, że jednocześnie zaspokaja ciekawość „poznawczą” i skłania do własnych poszukiwań, dając do nich dobre podstawy. Zwraca uwagę nie na przesłania filmów, a na metody wywoływania rozmaitych emocji – odkrywa zatem techniki manipulowania odbiorcami, a to zawsze przyciąga do lektury. Jest w swoich opisach rzetelny i rzeczowy, nie ocenia i nie wartościuje prac Spielberga, nie namawia też do bezkrytycznego zachwytu nad jego dziełami. Pokazuje za to warsztat reżysera, umiejętnie podsycając ciekawość czytelników. Lekkie pióro sprawia, że książkę czyta się naprawdę dobrze, a przyjęta perspektywa przewodnika-tłumacza umożliwia zorientowanie się w temacie nawet laikom. W dodatku Buckland doskonale wie, czego chce, jest świadomy celu, w jakim pisze książkę i ani na moment nie pozwala sobie na oderwanie od głównego motywu opowieści. Dyscyplina myślowa w połączeniu z niemal publicystycznym stylem to prawdziwa rzadkość w książkach naukowych. Buckland tymczasem oddziela nawet cytatowe ozdobniki od komentarzy – w ogóle bardzo mocno porządkuje tom. Trudno oderwać się od tej publikacji – a doznania lekturowe wspomaga jeszcze jakość wydania.
„Reżyseria: Steven Spielberg” to książka, której zachwalać nie trzeba – kto do niej zajrzy, ten nie porzuci już lektury, dopóki nie dotrze do ostatniej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz