środa, 22 czerwca 2011

Jujja, Tomas Wieslander: Mama mu na rowerze i inne historie

Zakamarki, Poznań 2011.

Wesoła krowa

Mama Mu nie jest zwykłą krową. Owszem, mieszka w oborze i muczy, przyjaźni się ze współmieszkankami (chociaż bez przesady) i lubi skubać trawę – ale na tym kończą się jej typowe zachowania. Mama Mu, bohaterka serii książeczek obrazkowych, a teraz jeszcze zbiorku opowiadań, to krowa niezwykła. Najbardziej lubi Pana Wronę, który codziennie przylatuje w odwiedziny i stara się hamować szaleństwa bohaterki – ma też przyjaciółkę w małej Lenie, do której dzwoni, gdy chce zasięgnąć porady z ludzkiej rzeczywistości. Lena nie dziwi się niczemu – a skoro tak, to dlaczego dziwić mieliby się mali odbiorcy?

Zwłaszcza że Mama Mu to prawdziwa eksperymentatorka. Chce spróbować wszystkiego, co zobaczy – korzystając z rad Leny. Dla Mamy Mu nie ma rzeczy niemożliwych – jeśli krowa chce się nauczyć jeździć na rowerze, w końcu posiądzie tę umiejętność, nawet jeśli przy okazji ponabija sobie trochę siniaków. Kiedy postanowi nauczyć się pływać, zdobędzie nawet pływacką odznakę, która ucieszy ją jak dziecko. Ale Mama Mu ciągle poszerza horyzonty, wybiera się na przykład do biblioteki, tańczy w baletkach czy obchodzi święto świętej Mucji. Spróbuje nawet łowić ryby (ale w końcu zdecyduje się karmić je bułkami, bo właściwie po co komu złowione ryby?). Kilka historyjek postawi też w centrum uwagi zdystansowanego zwykle Pana Wronę. Pan Wrona czuje się dojrzalszy od Mamy Mu (w podtekście oznacza to, że czuje się mądrzejszy), ale też łatwo się obraża i stosunkowo łatwo da się go zranić. Chociażby wtedy, gdy okaże się, że czerwony i niebieski są kolorami bardziej niż szary, zdobiący Pana Wronę, albo wówczas, gdy wyjdzie na jaw, że nie da rady zdobyć odznaki pływackiej. Czasem Pan Wrona próbuje zaimponować przyjaciółce i opowiada niestworzone historie, albo chwali się posiadanymi przedmiotami. Bywa, że i Pan Wrona doświadcza dziecięco-naiwnej radości, kiedy na przykład może przejechać się na kierownicy roweru i dzwonić dzwonkiem.

W tomie „Mama Mu na rowerze i inne historie” znajduje się aż dwanaście opowiastek o Mamie Mu i Panu Wronie – dla fanów tej niezwykłej pary przyjaciół to nie lada gratka – dotąd przecież obrazkowe historyjki porozdzielane były na poszczególne tomy. W takim zestawie dla nieco starszych odbiorców (tak, by dzieci nie martwiły się, że wyrosły z przygód Mamy Mu) ograniczona została warstwa graficzna, ale i zawartość dowcipu w tekście i rysunkach.

Mama Mu to bohaterka, która nieco przypomina dziecko. Potrafi cieszyć się drobiazgami, szuka nowych wrażeń i wyzwań. Pan Wrona z kolei udaje dorosłego, chociaż nie zawsze mu to wychodzi – jest dzięki temu bardziej komiczny i rozbawi małych odbiorców. Zresztą ta nietypowa para każdy dzień wita uśmiechem – a to udziela się także maluchom. Sięganie po przygody Mamy Mu daje gwarancję historyjek optymistycznych i wolnych od przemocy czy agresji. Nie ma tu zła, są jedynie pomyłki i potknięcia bohaterów – śmieszne, bo niepoważne i wprowadzające tylko dynamikę do utworków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz