Akapit Press, Łódź 2011.
Marzenie popnastolatki
Chociaż Hilary Freeman przyznaje się otwarcie do tego, że powieściowy świat wymyśliła, jest w młodzieżowej pophistorii „Mój sąsiad celebryta” przekonująca na tyle, że spodoba się wielbicielkom gatunku, dziewczynom wychowanym na kolorowych magazynach i telewizji. „Mój sąsiad celebryta” to książka dwuwarstwowa: przy powierzchniowej lekturze chodzi tu o napawanie się obecnością znanego sąsiada, popularnego muzyka. Przy głębszym odczytywaniu otwiera się sprawa uczuć młodych dziewczyn: niełatwa do wyjaśnienia, delikatna i raczej drażliwa.
Rosie oraz jej dwie przyjaciółki, Sky i Vix, są wręcz stereotypowymi współczesnymi nastolatkami. Interesuje je tylko moda i… polowania na gwiazdy. Mają nawet specjalny konkurs, w którym przydzielają sobie punkty za dostrzeżenie kogoś znanego. Mieszkają przecież w Camden Town, londyńskiej dzielnicy gwiazd. W pewnym momencie do domu obok Rosie wprowadza się Rufus Justice, perkusista ulubionego zespołu dziewczyny. Ta próbuje wykorzystać okazję, by zaprzyjaźnić się z idolem i żeby się do niego zbliżyć, zaczyna się spotykać z jego młodszym bratem, Maksem. Rosie wciąż ma nadzieję, że Rufus zwróci na nią uwagę.
Druga płaszczyzna tekstu, obudowana wokół sfery emocji, dotyczy postawy Rosie. Dziewczyna nie czuje do Maksa nic, chociaż ma nadzieję, że miłość pojawi się z czasem. Zgadza się więc na pocałunki i wspólne wyjścia do kina czy na kolacje, oszukując samą siebie. Próbuje się zakochać, zwłaszcza że Maksem poważnie zainteresowana jest Vix – lecz robi to raczej ze względu na Rufusa i dostęp do imprez w jego domu.
„Mój sąsiad celebryta” to poppowieść, co odbija się w konstrukcji fabuły i bohaterów: w tego typu literaturze dziewczyny non stop myślą tylko o ubraniach i chłopakach, ich doświadczenia kojarzyć się mogą z przygodami nastoletnich, zawsze z czegoś niezadowolonych barbie. Ale Hilary Freeman swój tekst próbuje, i to z powodzeniem, wzbogacić o część dydaktyczną. Rosie dowie się, że nie można być z kimś wbrew własnym chęciom i że oszukiwanie innych nie prowadzi do niczego dobrego. Autorka przeprowadzi rozbudowane jak na poppowieść analizy życia uczuciowego bohaterki, co części odbiorczyń zapewne pozwoli zorientować się lepiej w ich własnych emocjach. Freeman rozprawi się także z naiwnymi marzeniami o idolach-ideałach. Rufus całymi dniami siedzi przed telewizorem albo gra w gry komputerowe, nie ma w sobie nic z ulubieńca tłumów. W życiu prywatnym odbiega od wyobrażeń nastolatek tak bardzo, jak to tylko możliwe. Nieprzypadkowo autorka portretuje go w ten właśnie sposób: wyraźnie próbuje dać do zrozumienia młodym czytelniczkom, jak bardzo codzienność różni się od marzeń. Obecność sąsiada celebryty wcale nie poprawi jakości życia Rosie: Freeman na moment wkracza do świata z rojeń dziewczyn, ale tylko po to, by udowodnić im bezsensowność wiary w boskość celebrytów.
Hilary Freeman proponuje tomik lekki i przyjemny w lekturze, a przy tym pełen podtekstów i zamaskowanych porad. Dzięki odwzorowywaniu i przeniesieniu do powieściowej rzeczywistości naiwnych nadziei młodej bohaterki może autorka wykazać niebezpieczeństwa, płynące ze ziszczenia się nieprzemyślanych życzeń. Poza sprawami moralizatorskimi to również miłe czytadło dla mniej wymagających (lub po prostu młodszych) nastolatek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz