czwartek, 5 maja 2011

Paul Martin: Liczenie baranów. O naturze i przyjemnościach snu

Muza SA, Warszawa 2011.

Tajemnica snu

Sen należy do tych funkcji życiowych człowieka, które wciąż jeszcze, mimo rozwoju nauki, budzą sporo pytań. Oniryczne rojenia straciły swoje miejsce w literaturze, ale ciągle jeszcze rozpalają wyobraźnię. Dla tych, którzy chcieliby lepiej poznać naturę snu, przeznaczona jest apetyczna książka Paula Martina „Liczenie baranów. O naturze i przyjemnościach snu”. Choć publikacja traktuje o senności, nie ma obaw, że czytelnicy usną nad nią z nudów; wręcz przeciwnie: będą z ciekawością chłonąć każde słowo, bo autorowi udało się połączyć skomplikowane niekiedy informacje z lekkim, eseistycznym stylem. Mało tego, od czasu do czasu Martin pozwala sobie na dowcipne komentarze – wiadomości spuentowane z przymrużeniem oka łatwo zapadają w pamięć i działają na wyobraźnię.

Książka zaspokaja ciekawość i prowadzi odbiorców w wielu kierunkach. Czytelnicy dowiedzą się z niej, z jakich faz składa się sen i jak zachowuje się śpiący człowiek, sprawdzą, jak poprawić jakość snu i jak panować nad własnym zegarem biologicznym. Poznają możliwości śnienia świadomego i tajniki snów. Ale ogromna część tej publikacji poświęcona została zaburzeniom związanym ze snami. Paul Martin interesuje się współczesną kulturą i cywilizacją, która sen uważa za niepotrzebny kaprys – i z racji jego rzekomej bezproduktywności – spycha na margines. W książce pojawią się zatem pytania o konsekwencje niedoboru snu, choroby i niebezpieczeństwa stąd płynące oraz przyczyny bezsenności. Autor zajmie się porównywaniem objawów zmęczenia i kaca oraz ekstremalnymi wyzwaniami, związanymi z brakiem snu. Nie pomija też analiz wpływu snu na zdrowie człowieka oraz znaczenia snu w historii. Kiedy już podstawowe informacje związane z tematem wyczerpie, zacznie szukać ciekawostek: opowie między innymi o nocnych erekcjach i ziewaniu oraz o czynnikach wywołujących i rozpraszających senność. Zapyta o nietypowe lub stereotypowe zachowania – lunatykowanie, koszmary czy chrapanie, aż po niebezpieczne zaburzenia pracy organizmu. Odwoła się wreszcie do związanych z zasypianiem przyjemności – włącznie z krótkim przeglądem ewolucji w produkowaniu łóżek.

W „Liczeniu baranów” Paul Martin niemal bez przerwy opisuje eksperymenty psychologów i wyniki badań – ale naukowe wywody cały czas przeplata… odwołaniami do literatury. Motta, otwierające kolejne rozdziały, często pochodzą z Szekspira (kto by przypuszczał, że znajdzie się u niego aż tak wiele opisów związanych ze snem?), ale odkrycia i spostrzeżenia pisarzy powracają w tomie niemal bez przerwy – na prawach anegdotycznych obserwacji i tez. To zestawienie realności i fikcji, trywialności i kreowania świata jest jednocześnie próbą zderzenia prawd i mitów na temat snów. Martin stara się rozwiewać wątpliwości, ale w wielu momentach może tylko („tylko”) stawiać kolejne pytania. Dzięki temu lekturowa podróż przez sen poza przyjemnościami poznawczymi dostarczy również tematów do przemyśleń.

Autor fachowe opinie i doświadczenia opisuje przystępnym językiem. To wielka zaleta publikacji: sięgnąć po nią może praktycznie każdy, kto ma ochotę dowiedzieć się czegoś o naturze snów. Dla wielu odbiorców tom może stać się przestrogą bądź poważnym ostrzeżeniem: część czytelników zapewne nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji lekceważenia snu. Przed szkodliwym dla zdrowia niedoborem wypoczynku Paul Martin umiejętnie ostrzega. Podpowiada też, co zrobić, by czerpać większą przyjemność ze spania; ma zatem ta książka również wymiar praktyczny. Czyta się ją lekko i z rosnącą ciekawością – a nierzadko i z uśmiechem. To coś dla śpiochów i pracoholików, dla których sen jest niepotrzebną fanaberią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz