Kraina aforyzmu
Hiszpańska wojna domowa jest punktem wyjścia dla opowieści o zwykłych ludziach. Ten chwyt, od dawna znany w literaturze, u Nurii Amat nie zaskakuje – ale wielka historia, chociaż cały czas wpływa na losy jednostek i utrudnia dążenie do szczęścia, nie może do końca podporządkowywać sobie poszczególnych osób. Miłość w końcu zwycięży, lecz wcale nie stanie się przez to źródłem sielanki.
„Kraina duszy” to powieść, którą łatwo potraktować jak piękną baśń, tak silnie zakorzenioną w katalońskiej rzeczywistości i uniwersalnych prawdach o człowieku, że aż… nierzeczywistą. Tymczasem obok tła historycznego, które stanowi kanwę całej opowieści i ciągle powraca – nie w wywodach politycznych, a w subtelnych wzmiankach i modyfikacjach życiowych dróg bohaterów, istnieje też warstwa autobiograficzna. Nuria Amat posiłkowała się przy pisaniu tej książki doświadczeniami dziadków i rodziców, a nawet – jak przekonuje we wstępie tłumaczka – sportretowała w tomie samą siebie i swoje dzieciństwo. Obok sfery zakorzenionej mocno w realności funkcjonuje tu jednak na równych prawach płaszczyzna magiczna: książka, jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, jest studium wielkiej miłości, owego baśniowego i żyli długo i szczęśliwie”. Rozpoczyna się w chwili intensywnego zakochania dwojga bohaterów, Neny i Baltusa i prowadzi przez ich ślub, macierzyństwo Neny aż po jej chorobę i odchodzenie. Nuria Amat przekonująco pokazuje, jak zmienia się z czasem kształt pierwotnych, naiwnych marzeń, idealizowanych młodością (nawet mimo cienia wojny) – przed jakimi wyzwaniami stanąć mogą małżonkowie i z jakimi problemami borykać się będą w samotności. Co ciekawe, miłość pozostaje do końca piękna i czysta, troski wewnątrz związku umacniają ją, kłopoty z zewnątrz nie mają do niej dostępu – bez względu na to, czy chodzi o wojnę, czy o irytujące szczęście kogoś z rodziny. Zdrady czy kłótnie nie istnieją, życie dostarcza za to szeregu innych zmartwień, dużo większego kalibru. Początkowe zakochanie i wzajemna fascynacja przeradzają się z czasem w trwałe i głębokie uczucie. Ale nie jest to ckliwa historyjka o tym, jak dobrze być razem – lecz wzruszający obraz oddania, zrozumienia i przyjaźni w związku.
W „Krainie duszy” uwagę zwraca narracja. Bohaterka jest postacią niezwykle poetyczną (ale nie popada w grafomanię) i uduchowioną, jakby w ten sposób próbowała się bronić przed okropieństwami świata. Jej postawa przekłada się na opisy: delikatne, podbarwione liryzmem i bardzo plastyczne. Ta książka zaskakuje jednak czymś innym: talentem autorki do formułowania celnych spostrzeżeń o aforystycznym kształcie. Niemal na każdej stronie znajdą się fragmenty, które co wrażliwsi czytelnicy będą chcieli zachować w pamięci. Literatura rządzi tu życiem – łatwość, z jaką Nuria Amat zamyka w celnych zdaniach istotę egzystencji i sztuki jest imponująca i sprawi, że w tej lekturze odbiorcy znajdą wiele ważnych dla siebie stwierdzeń.
Opowieść jest harmonijna i płynna, rytm jej dokładnie dopasowuje się do kolejnych wydarzeń, a obecność aforystycznych popisów nie rozbija tekstu, wręcz przeciwnie: cementuje go i zwiększa jego wartość. Wielopoziomowość wątków sprawi, że każdy z czytających będzie mógł wybierać dla siebie to, co wydaje mu się najważniejsze – i śledzić akcję pod kątem własnych zainteresowań. Autorka nie moralizuje i nie przekonuje do swoich racji – opowiada tylko piękną historię dwojga zwyczajnych ludzi.
Wydawnictwo WAM ma sporo tytułów które kuszą nie tylko okładką, ale i treścią. Zwróciłam uwagę na tę książkę, a po Twojej recenzji mam ochotę rzucić się na nią od razu :)
OdpowiedzUsuńa warto... :)
OdpowiedzUsuń