Trio, Warszawa 2011.
Tradycja strachu
Lubimy się bać. To zjawisko znane jest jednak nie tylko w kulturze masowej, która sięga po horrory i opowieści grozy, ale też w podaniach i legendach wielu narodów. Marcin Tatarczuk sprawdza, w jaki sposób straszne historie funkcjonowały w siedemnasto- i osiemnastowiecznej Japonii. Książka „Kaidan – japońskie opowieści niesamowite epoki Edo” wydana w serii „Oblicza Japonii” jest próbą przybliżenia polskiemu czytelnikowi charakterystycznych dla Dalekiego Wschodu motywów, wywodzących się z wierzeń ludowych, a powiązanych z rozmaitymi duchami i potworami. Książka ta – podobnie zresztą jak cały cykl – zasługuje na uwagę: przybliża kulturę i obyczaje Japonii, porządkuje wiadomości i przynosi sporą porcję ciekawostek.
Marcin Tatarczuk opisuje czas, w którym budzące grozę istoty z innego świata przechodzić zaczęły z ludowych przekazów do twórczości literackiej. Rozpoczyna jednak od absolutnych podstaw, tłumaczy genezę japońskich nazw, znaczenie terminów i przedstawia klasyfikacje potworów, ale nie poprzestaje na tym: stara się także ukazać mentalność ludzi, którzy wierzyli w niesamowite historie, rozpowszechniali je i wzbogacali o kolejne wątki. To wszystko umożliwi czytelnikom zorientowanie się w temacie i pozwoli na zrozumienie obcej, a mimo to atrakcyjnej, kultury. Można zarzucić autorowi, że ów wstęp – tworzony zgodnie z wymogami prac naukowych – jest zbyt schematyczny, utrzymany w suchym i rzeczowym stylu – ale po pierwsze to publikacja akademicka, a po drugie – przyjęty sposób prowadzenia opowieści zapobiega chaosowi i pozwala usystematyzować wiedzę. Zresztą emocji dostarczy ciąg dalszy książki, który stanowi omówienie najważniejszych i najbardziej typowych historii.
Na pierwszy rozdział składają się cztery opowieści o duchach. Do streszczenia każdej z nich autor dodaje rozbudowany system przypisów, pomagających lepiej pojąć obyczaje Japończyków. Zaprezentowanie opowieści zestawia z kolejnymi realizacjami danego motywu, zatrzymuje się też – i to jedna z ciekawszych partii książki – nad powiązaniami literackich tworów z wydarzeniami autentycznymi, leżącymi u podstaw przekutych potem na opowiadania legend. Chociaż dzisiaj polskiego czytelnika japońskie opowieści niesamowite będą śmieszyć a nie przerażać, obraz obyczajowości i kultury Japonii okresu Edo należy do interesujących. Autor pozwala nawet zorientować się, jak japońscy artyści wyobrażali sobie duchy – by dać jak najpełniejszy ogląd tematu.
W drugim rozdziale panoszą się potwory – i ta galeria postaci stanowić będzie źródło ciekawostek nieocenionych. Obok znanych i u nas zjaw, wzbogaconych o nietypowe cechy (wodnik z pyskiem tygrysa lub małpy, czający się między innymi w toaletach), pojawiają się stwory egzotyczne, niekojarzone u nas z lękiem (wielka, miękka kula bez ust, uszu i nosa), złośliwe (łysa morska głowa) i sympatyczne (jenot). Przegląd tych istot z pewnością zapewni odbiorcom przyjemną lekturę.
Dla tych, którym będzie jeszcze mało wrażeń, przeznaczony został dodatek: zestaw przykładowych historii, które stanowią jednocześnie zapis uniwersalnych ludzkich lęków, jak i fantastycznych produktów wyobraźni. Chociaż większość postaci nie wywoła lęku ani nawet dreszczu emocji, warto zajrzeć do książki Tatarczuka choćby po to, by przekonać się, co przerażało ludzi dawniej i w jaki sposób uzewnętrzniały się ich największe strachy. Zestaw rysunków i fotografii (współczesnych) przyniesie natomiast wizerunki współczesnych japońskich potworów. Czy na pewno nie ma się czego bać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz