środa, 11 maja 2011

Jan Brzechwa: Wiersze i wierszyki dla najmłodszych

Wilga, Warszawa 2011.

Znane raz jeszcze

Są takie nieśmiertelne utwory, na których kolejne pokolenia maluchów rozpoczynają swoją przygodę z literaturą. Bez przerwy wznawiane z coraz to inną szatą graficzną, ku uciesze dzieci i rodziców, bajki, o których nie można zapomnieć, stają się częścią kulturowego dziedzictwa. Gdyby chcieć zliczyć wszystkie publikacje wierszyków Jana Brzechwy, okazałoby się zapewne, że mamy do czynienia z pokaźną biblioteką. Do tego zestawu dochodzi teraz następny wybór, tym razem przygotowany dla najmłodszych odbiorców – „Wiersze i wierszyki dla najmłodszych” (to także tytuł całej serii), opublikowany przez Wilgę. Wydawnictwo proponuje dzieciom klasykę w atrakcyjnym dla nich formacie (książki mają kształt kwadratu o zaokrąglonych – ze względów bezpieczeństwa – rogach). Lekturze towarzyszyć będą przyjemne doznania zmysłowe, czemu przysłuży się miękka okładka. Z kolei sztywne kartonowe kartki to także ukłon w stronę najmłodszych fanów Brzechwy – książeczki nie da się łatwo zniszczyć.

Publikacja jest duża i bajecznie kolorowa: każda para sąsiadujących ze sobą stron przynosi inną – soczystą – barwę tła i kontrastujące z nim (ale w przyjemny sposób) przedmioty i bohaterów. Autorką ilustracji jest Marianna Jagoda-Mioduszewska. Postawiła ona na zaburzenia perspektywy, jej obrazki zapełniane są przez sylwetki zwierząt o zróżnicowanej wielkości i „zachwianym” pionie. Same postacie przypominają twory dziecięcej wyobraźni czy też produkty łagodniejszych kreskówek – ilustratorka wybiera uśmiechnięte i sympatyczne pyszczki, okrągłe oczy okolone rzęsami i fantazyjne – choć nawiązujące do rzeczywistości – kolory. Z rzadka proponuje kolaże (tym zaskoczy maluchy na przykład przy wierszyku o ciotce Danucie, kiedy to z drutów bohaterki spływa… fotografia prawdziwej dzianiny). Widać też, że Jagoda-Mioduszewska chce oddalić skojarzenia z komputerowo obrabianymi rysunkami i stara się, by widoczna była faktura tła (za każdym razem inna, choć przecież wiele razy na obrazkach dają się zauważyć – przynajmniej dorosłym – wstawki z programów graficznych, powtarzające się jaśniejsze motywy czy wycinane i sklejane ze sobą płaszczyzny). Ilustratorka lubi zresztą owe rozpraszające monotonię i przyciągające wzrok zabiegi – chętnie sięga po nieistotne dla tekstu, a ważne dla ostatecznego kształtu obrazka kropki, zawijasy czy kwiatki, którymi przyozdabia kolejne mniej ważne partie rysunków. Wybiera, mimo zamiłowania do bajkowych min postaci, raczej dosłowność: igła i nitka na jej ilustracjach nie ożyją, by we wspólnym tańcu uszyć fartuch, a ciotka Danuta siedzi wygodnie w fotelu (pamiętam wydanie z mojego dzieciństwa, kiedy rysownik podążał za absurdalną wyobraźnią poety). To jednak nie będzie akurat przeszkadzało najmłodszych, do których książeczka jest kierowana.

W wyborze wierszy znalazły się zarówno te najbardziej znane (o robaczku, który miał chęć na befsztyczek, czy o chorej żabie), takie, o których w końcu się zapomina (rozmowa żuka z biedronką, zestaw psich smutków), czy te mniej kojarzone (bajka o kosie czy o żółwiu). Wszystkie jednak charakteryzuje melodyjność, która spodoba się maluchom, a także poczucie humoru – to przypadnie do gustu zwłaszcza ich starszemu rodzeństwu. Chociaż z czasem wyrasta się z bajek, miło powracać po latach do wierszyków, które budzą wspomnienia dzieciństwa. Części maluchów Brzechwa będzie się kojarzył właśnie z tym wydaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz