piątek, 1 kwietnia 2011

Paweł Beręsewicz: A niech to czykolada!

Stentor, Warszawa 2011.

Tajemnicza ręka

Na początku wydaje się, że Paweł Beręsewicz postawi przed małymi odbiorcami zadanie bardzo trudne: proponuje bowiem świat fantastyczny, rządzący się własnymi prawami, ale odmienny od normalnego przede wszystkim w płaszczyźnie językowej. Wprowadza kalendarz zyliryjski i przedziwne święto: pompowanie i malowanie ogromnej gumowej dłoni. W Zylirii czas mierzy się dzięki kolejnym Zjawieniom, a przedsiębiorczy mieszkańcy otrzymać mogą nagrodę Lovena. A, prawda, jest jeszcze czekolada – istnieje tylko w legendach, nikomu nie udało się jej wytworzyć, więc „czykoladą” nazywa się szczególnie irytujące zjawiska. Co pewien czas w Zylirii rozpoczyna się dwudniowe święto: niebo otwiera się i ogromna ręka w kraciastej rękawiczce kładzie na rynku Rzecz: raz jest to złoty zegarek, raz obrączka. Po dwóch dniach ręka wraca i zabiera Rzecz z powrotem – następują długie dni pustki.

Młody bohater, Olo, wpada na pomysł, jak zmienić rutynę dni bez Rzeczy. W nadziei na nieustające święto zaburza odwieczny porządek. Sam nie wie, jak dużo wydarzeń rozpocznie swoim śmiałym czynem. Powoli tajemnica Zylirii zacznie się wyjaśniać, a czytelnicy dowiedzą się, jak wiele fascynujących odkryć przynieść może zwyczajna zmiana punktu widzenia. Paweł Beręsewicz nie tworzy alternatywnego świata – jak z początku mogłoby się wydawać – on prezentuje coś, co ściśle powiązane jest ze zwyczajną rzeczywistością. Ale to już niespodzianka dla tych, którzy zdecydują się sięgnąć po tomik „A niech to czykolada!”.

Niespiesznie rozwiązywana zagadka stanowi ogromny atut książki Beręsewicza: nikt nawet nie może przypuszczać, jaki będzie finał opowieści: tymczasem jej wyjaśnienie okazuje się proste i nawet przyziemne. Niespójność dwóch światów, jakie spaja ze sobą autor, zaskoczy maluchy, ale nie na tyle, by zakwestionować sens istnienia Zylirii. Przy okazji też wyjdzie na jaw typowo ludzka skłonność do obudowywania legendami i wierzeniami zjawisk, które trudno jest wyjaśnić na drodze rozumowej. Stopniowo mieszkańcy Zylirii zaczną w swoich postawach coraz bardziej przypominać ludzi – a stąd już tylko krok do odkrycia istoty Zjawień.

Beręsewiczowi łatwo uwierzyć, zwłaszcza że kieruje się w swojej opowieści do dziedziny, która ma najwięcej z klimatu baśni czy bajki. Cała historia prezentowana jest dwoma nieco od siebie odmiennymi stylami. Pierwszy, dotyczący Zylirii – wydaje się być trochę trudniejszy, bardziej skomplikowany (to wrażenie podkreślają jeszcze obce nazwy i językowa kreacja świata przedstawionego). Drugi, odnoszący się do realiów pozabajkowych, Beręsewicz trochę łagodzi, przystosowując do lektury dla małych odbiorców. W efekcie uzyskuje książkę o atmosferze pełnej niezwykłości i obietnic, dwie historie, połączone ze sobą i wzajemnie się tłumaczące.

Książka Beręsewicza nagrodzona została w II Konkursie Literackim imienia Astrid Lindgren, ale w odróżnieniu od dotychczas zauważanych tomów, nie prezentuje bohaterów chorych czy innych od otoczenia. Jury najprawdopodobniej doceniło tym razem fantazję i odwagę w kreowaniu rzeczywistości, a może także – sposób postrzegania świata, zmienny i podlegający różnym interpretacjom. Paweł Beręsewicz dał się już poznać jako dobry autor, piszący dla najmłodszych – i w tomiku „A niech to czykolada!” nie rozczaruje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz