sobota, 19 marca 2011

Dia Reeves: Krwawy fiolet

Nasza Księgarnia, Warszawa 2011.

Mrok i piękno

Moda na opowieści o wampirach ewoluuje i zaczyna wpływać na literaturę rozrywkową już nie tylko jako źródło zapożyczeń schematów, a przez zachęcanie do coraz odważniejszych fabuł. Paranormal romance rozwija się, czego dowodem może być „Krwawy fiolet”, powieść niezwykła i niesamowita. Ale kiedy bohaterka nie w pełni zdrowa psychicznie trafi do miasta, którym rządzą groźne zjawy – nie ma mowy o przewidywalnej i nudnej historii.

Już od pierwszej strony czytelnicy zostaną wprowadzeni w lekko mroczną atmosferę: nastolatka Hanna przybywa z Finlandii do Portero – malutkiej mieściny, w której powinna żyć i mieszkać spokojnie – o ile przekona do tego pomysłu swoją matkę. Tyle że Hanna nie jest zwykłą dziewczyną. W myślach rozmawia ze zmarłym niedawno ojcem, ma zdiagnozowaną chorobę afektywną dwubiegunową (chociaż jej zachowania wskazywałyby raczej na schizofrenię) i właśnie uciekła od ciotki, którą prawie zabiła, masakrując jej głowę wałkiem. U matki chce znaleźć schronienie i namiastkę normalności. Ale w Portero nic nie jest normalne. Bohaterka ze zdumieniem odkrywa, że świat, który dotąd istniał w jej umyśle, w Portero zyskuje uzewnętrzniony wymiar. W szkole grasują zjawy (przed którymi chronią jedynie szyby, pod warunkiem, że się ich nie dotyka), a pogromcy duchów konkurują z pewnym nastolatkiem, który sięga po nowoczesne metody walki ze zjawami. Dla opętanych nie ma ratunku: nosiciela demona trzeba pozbawić życia. Powoli staje się jasne, dlaczego matka Hanny próbuje nakłonić dziewczynę do wyjazdu różnymi środkami. Ta za wszelką cenę stara się udowodnić, że poradzi sobie w nowym miejscu. I walczy nie tylko z demonami, ale też z własną rodzicielką, która celowo zachowuje się niemiło, jest oschła i surowa. W „Krwawym fiolecie” starcia dokonują się na granicy dwóch światów – a również między ludźmi, to powieść pełna emocji i akcji rodem z horrorów – tyle że nie zawsze przeraża, ma bowiem w sobie magnetyczną siłę sprawnej narracji i lekko optymistyczny ton. Ponadto nie bazuje na stereotypach czy zapożyczeniach z literatury popularnej i tradycji – Dia Reeves proponuje świat osobny, stworzony od zera i wolny od wygodnych schematów, dzięki czemu niejeden raz zaskoczy czytelników.

W „Krwawym fiolecie” przenikają się dwie płaszczyzny: sfera akcji, momenty starć między ludźmi i demonami, krwawe walki i elementy budzące przerażenie ze względu na kierunki rozwoju fabuły – oraz sfera emocji, w której Reeves porusza kwestie bardziej uniwersalne, ale i wstrząsające. Pojawi się tu między innymi obraz miłości matki i córki, zauroczenie nastolatki odważnym kolegą, tematy związane ze strachem i chorobą, a nawet śmiercią. Wszystko to zostało wtopione w historię fantastyczną, jest więc zarazem naturalne i niezwykłe, budzi ciekawość i nie pozwala na stosowanie łatwych rozwiązań. Do końca nie wiadomo, jaki będzie finał bogatych wątków, a mroczne intrygi podsycać jeszcze mają ciekawość odbiorców.

Dia Reeves nie stroni od scen drastycznych, na kartach tej książki dość często leje się krew, a śmierć czai się na każdym niemal kroku. Bohaterka czasem próbuje się targnąć na własne życie – chociaż czuwają nad nią dziwne łabędzie i duch ojca. Ukochany Hanny zabija potwory, a także niewinnych opętanych. Co będzie jednak, kiedy do grona opętanych dołączy matka Hanny? Autorka nie tabuizuje też tematu seksu – i matka, i córka nie mają żadnych zahamowań w sypianiu z przypadkowymi partnerami – ale w końcu „Krwawy fiolet” nie jest lekturą, mającą pełnić funkcje wychowawcze.

Dobry język i pomysłowość w kształtowaniu świata to czynniki, które sprawią, że do książki zajrzeć będą mogli także czytelnicy niegustujący w tego typu literaturze. Do „Krwawego fioletu” przekonać się warto – choćby po to, żeby sprawdzić, jak wielkie możliwości kryje jeszcze paranormal romance.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz