poniedziałek, 24 stycznia 2011

Urszula Sipińska: Gdybym była aniołem. Historie prawdziwe, dziwne, śmieszne

Zysk i S-ka, Poznań 2010.

Korzenie i skrzydła

„Gdybym była aniołem” Urszuli Sipińskiej to książka inna niż wszystkie proponowane przez artystów estrady. Autorka nie decyduje się bowiem na standardową autobiografię, przepełnioną atrakcyjnymi anegdotami – skręca w stronę literatury pięknej, łącząc w jednym tomie niezwykłe wspomnienia i nasycone emocjami przemyślenia. Zbiór opowiadań „Gdybym była aniołem” stanowi zaproszenie do nietypowej podróży. Daje możliwość poznania całego szeregu intrygujących postaci – od tych znanych – Niemena czy Rodowicz – po plejadę dziwaków i ekscentryków, których życiorysy zazębiły się w jakiś sposób z egzystencją Urszuli Sipińskiej. Co ciekawe – i dla fanów piosenkarki może rozczarowujące – niewiele tu zwierzeń dotyczących estrady i pracy nad nagraniami, Sipińska znacznie chętniej odwołuje się do zajęć architekta, piosenki pozostawiając dyskretnie w tle tomu.

Już pierwsze słowa opowieści wprowadzają odbiorców w świat wyobraźni, sporej wrażliwości i delikatności – a przy tym i stanowczości w przywoływaniu dawnych, nie zawsze prostych wydarzeń. Urszula Sipińska nastawia się w tej publikacji na prezentowanie innych ludzi. Portretuje siebie z dystansu, odbijającą się w oczach obcych i całkiem bliskich osób. Przez skupianie się na problemach, życiowych dramatach czy radościach klientów, wielbicieli oraz przyjaciół tworzy i uzupełnia swój wizerunek, ukazuje oblicze nieznanej, niemedialnej Sipińskiej – co dla tych, którzy cenią piosenkarkę, będzie miłą niespodzianką.

Opowiadania rozpoczynają się rozmyślaniami porannymi, kończą krótkimi „wieczornymi” puentami. Często przybierają kompozycję szkatułkową, Sipińska wprowadza bezpośrednie relacje bohaterów swoich opowieści jako odrębne części kolejnych tekstów, zgodnie z poradą ojca – by pisać jak najprościej. Stawia w opowiadaniach na przedstawianie faktów (historii, jak głosi podtytuł, „prawdziwych, dziwnych, śmiesznych”), wydaje się podczas lektury, że liczy się dla niej odtworzenie wydarzeń – a jednak w „Gdybym była aniołem” to emocje wychodzą na pierwszy plan. Sipińska wybiera opowiastki o rozstaniach i wielkich miłościach, które odnajdują się po latach. Przywołuje obrazy mrożącego krew w żyłach szaleństwa, które zdradza przebłyski geniuszu – i historie o pazerności, która niszczy międzyludzkie związki. Ta książka kipi od wyrazistych uczuć – nie ma tu tekstów bezbarwnych czy nierobiących wrażenia na czytelnikach. Autorka wciąż zaskakuje – wybiera mocne, sugestywne zakończenia, chce wstrząsnąć odbiorcami i udaje jej się to doskonale. Atutem tomu będzie też lekko zwariowany humor, oparty na porozumieniu bratnich dusz – trochę zbliżony do pomysłów Joanny Chmielewskiej z początków jej pisarskiej kariery. I te dwa składniki, humor i puentowanie tekstów, ratują tom „Gdybym była aniołem” przed sentymentalizmem czy banałem.

Sipińska ozdabia opowiadania „bazgrołkami” – rysunkami z marginesów kalendarzy – zwykle opatrzone są też odręcznymi notatkami, uwagami i komentarzami, doskonale oddającymi ogólny charakter opowiadań. Szkoda tylko, że pojawiło się w tej książce kilka niepotrzebnych literówek.
„Gdybym była aniołem” to propozycja dobra na niespieszną i spokojną lekturę, zestawiająca w sobie realizm i przyziemność problemów powodowanych ludzkimi charakterami – ze skrzydłami marzeń.

1 komentarz:

  1. Anonimowy24/2/11 14:49

    Wygląda przyjemnie. Jak już się ze wszystkim obrobię to z pewnością sięgnę po tę książkę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń