Muza SA, Warszawa 2010.
Życie i polityka
Zwykle powieści prezentujące losy bohaterów zamieszkujących egzotyczne kraje nie pozwalają czytelnikom w pełni uczestniczyć w egzystencji postaci. Odmienność kultur okazuje się czynnikiem kuszącym, ale i przeszkodą w utożsamianiu się z żyjącymi na kartach tomów. Ale chociaż Pearl S. Buck akcję powieści „Ta trzcina żyje” oddala w czasie i przestrzeni – przenosi ją bowiem do Korei, rozpoczyna w roku 1881, kończy na drugiej wojnie światowej – umożliwia odbiorcom przywiązanie się do bohaterów. Il-han Kim czeka właśnie na narodziny drugiego syna. Jego mądra i kochająca żona Sunya chce uszczęśliwić go idealnym potomkiem. W kilku początkowych obrazach obyczajowych Pearl S. Buck łączy idealnie tradycję i nowoczesność, przybliża Il-hana i Sunyę czytelnikom i sprawia, że łagodnie wejdą odbiorcy w mocno rozbudowaną i niebanalną historię – także za sprawą przybliżającego rys historyczny kraju wstępu.
Sunya i Il-han zachowują się zgodnie z konwencjami. Podporządkowują swoje postawy obyczajom i wymogom starszego pokolenia. Mają jednak szczęście – zaaranżowane małżeństwo stanowi początek wielkiej i pięknej miłości, bohaterowie także przyjaźnią się ze sobą, mogą na sobie polegać. Autorka portretuje ich związek, nadając mu wymiar współczesny. Dzięki temu – dzięki przeniesieniu ciężaru otwarcia książki na zagadnienie obyczajowo-romansowe – Il-han i Sunya stają się bliscy czytelnikom. To ważne. Już wkrótce bowiem w spokojną egzystencję bohaterów wmiesza się historia i wielka polityka. Ostatnia koreańska królowa, wierząca w sojusz z Chinami, będzie zagrożona – Il-han jako wierny poddany i sługa zaangażuje się w pomoc monarchini, ku niezadowoleniu żony. Z czasem Il-han odsunie się na dalszy plan, a centralne miejsce w książce zajmą jego synowie, bardzo mocno udzielający się w polityce. Tu znaczenie zaczyna mieć pojęcie niezależności. U Pearl S. Buck rewolucja przybiera momentami dramatyczne dla bohaterów formy, ale jest bliska czytelnikom za sprawą wypracowanej już ich więzi z postaciami. Autorka przechodzi też do pokolenia następnego, prezentując losy wnuków Il-hana. Tu znowu powraca do kwestii obyczajowych, komplikuje losy postaci, prowokuje niełatwe i niecodzienne sytuacje, by nie powtarzać rozwiązań z początku książki. Ubarwia doświadczenia bohaterów i sprawia, że odbiorcy ani na moment nie będą mogli oderwać się od przygód przedstawicieli jednego rodu. Przechodzenie od tematów uniwersalnych do pozornie zaangażowanych (w końcu zagadnienie walki o zachowanie tożsamości narodowej da się rozszerzyć na doświadczenia innych krajów, Pearl S. Buck pokazuje walkę Korei, ale w głębszej warstwie lektury liczy się tu patriotyzm niezamykany w granicach jednego państwa i czasu) zapewnia książce dynamikę, jest w tej powieści idealnie wyważona proporcja między elementami egzotycznymi i ponadczasowymi.
Pearl S. Buck w tomie „Ta trzcina żyje” towarzyszy swoim bohaterom przy zwykłych, codziennych sprawach – i przy kwestiach najwyższej wagi: tyle że nie zawsze wiadomo, czy bardziej istotne będą w perspektywie czasu decyzje dotyczące życia prywatnego, czy postawy patriotyczne. Il-han i jego potomkowie nie mają wątpliwości, z czego muszą zrezygnować, gdy nadejdzie czas dokonywania wyborów. Czytelnicy powieści raczej nie przyjmą tych decyzji za pewnik. Autorce książki udała się niełatwa sztuka wzbudzania sympatii do bohaterów przy jednoczesnym mocno krytycznym stosunku do nich. Ród Il-hana, mimo że oddalony w czasie i przestrzeni, budzi żywe emocje i nie powala na obojętność.
Bohaterowie często podporządkowują swoje życie zabobonom lub zwyczajom poprzednich pokoleń, zwracają uwagę na konwenanse i prowadzą niekiedy sztucznie dziś brzmiące, oficjalne rozmowy – wszystko to zamiast oddalać postacie od czytelników, czyni je jeszcze bardziej bliskimi – i to wielki pisarski sukces Buck.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz