Good Books. Wrocław 2010.
Problem z kobietami
Miłośników czeskiego humoru do „Godziny próby” nie trzeba będzie długo przekonywać. „Opowieści o genach i hormonach w sześciu odsłonach” zapewnią bowiem sporo śmiechu odświeżającego, czerpiącego z nieznanych w Polsce, a przynajmniej niewyeksploatowanych schematów. Żart delikatnie naerotyzowany daleki jest od wulgarności czy taniej rubaszności, a czarny humor, którego tu sporo, idealnie pokazuje dystans Czechów do samych siebie. Miroslav Sehnal przedstawia w „Godzinie próby” opowieść podzieloną na kilka sekwencji, szybko wciągającą i niebanalną. Břetislav Uhlář rozdziela kolejne partie mikropowieści oryginalnymi erotykami. Całość ładnie się komponuje i przynosi mnóstwo fabularnych zaskoczeń w dziedzinie damsko-męskich relacji.
Historia Sehnala rozpoczyna się od nocnej polucji. Już niedługo bohater uda się na pogrzeb zmarłego śmiercią samobójczą wuja Vaszka, a tam pozna córkę wuja, piękną Anel. Kobieta zawładnie sercem i myślami starszego od niej o trzydzieści lat mężczyzny, a wkrótce zamieszka u niego na pewien czas. Sehnal ani przez chwilę nie pozwala sobie na typowe i przewidywalne rozwiązania – sięga po stereotypy tylko po to, by od nich uciec. Bohater zafascynowany uroczą nieznajomą, która wchodzi do jego życia, mieszkania i łóżka, nie wykorzystuje sytuacji – marzy o Anel, ma ją na wyciągnięcie ręki, czeka na wspólną noc – ale pozwala jej decydować o szczegółach egzystencji. Wkrótce okaże się, że Anel znalazła w nim dobrego opiekuna, ojczulka i przyjaciela. W „Godzinie próby” nic nie może być takie, jakie się wydawało.
Również Uhlář nie zawodzi. W jego wierszach kobiety z sennych marzeń nie zawsze mogą spełniać wszystkie zachcianki, rojenia i nadzieje w nich pokładane. Seks zyskuje czasem wymiar intertekstualny – opisywany przez odległe skojarzenia z różnymi produktami kultury masowej. Gorycz porażki w puentach przekuwa się na pocieszenie bądź wyrazisty dowcip. Kolejne kochanki (i niedoszłe kochanki, których jest znacznie więcej) mają przeważnie problemy ze swoimi mężami lub partnerami, a ich troski na dalszy plan odsuwają perypetie miłosne. U Uhlářa ars amandi często kończy się na zamierzeniach, a całość kształtowana jest przez dystans i nieagresywny dowcip.
Zresztą w „Godzinie próby” dyskretny uśmiech jest stale obecny i przybiera najrozmaitsze formy. Dla autorów tego tomu nie ma żadnych świętości – śmiać można się ze wszystkiego: powodem do żartu staną się zatem prochy właśnie skremowanego krewnego, językowe (nie)kompetencje Wietnamczyka w przydrożnym bistro (Sehnal nie daje się zamknąć w granicach wytyczanych przez poprawność polityczną), ale też skojarzenia ze scenami z wybranych filmów akcji w wykonaniu dziecka. Bohaterowie śmieją się z własnej cielesności, a dalszoplanowe postacie potrafią prowokować absurdalne sytuacje (niektóre sceny z „Godziny próby” będą polskim czytelnikom przypominać delikatny nonsens krainy Starszych Panów i zdarzenia wykreowane przez Jeremiego Przyborę).
Miroslav Sehnal pisze językiem miejscami stylizowanym na potoczny i niestaranny, mocno emocjonalnym i pełnym kolokwializmów, dzięki czemu jego narracja nabiera barw. Wewnętrzna ekspresja w opowieści umożliwia też podsycanie dowcipów sytuacyjnych, sprawia, że opowiedziana ze swadą historia bohatera, miejscami dramatyczna i niezgodna z przewidywaniami odbiorców, nabiera lekkości i staje się bardziej sympatyczna. Trudno zresztą o inny sposób prowadzenia historii niepoważnej i żartobliwej – Sehnal wie dobrze, jak podkreślić nietypową fabułę i uprawdopodobnić bohatera.
Jest „Godzina próby” propozycją dla tych, którzy szukają beztroskiego śmiechu, niepozbawionego pierwiastka refleksji. Niedosyt, odczuwany po zakończeniu lektury, świadczyć może o tym, że udało się autorom stworzyć opowieść wciągającą i rozpisaną na dwa głosy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz