sobota, 4 grudnia 2010

Katarzyna Ostrowska: Ewa czyli o tej Wiśniewskiej

Trio, Warszawa 2010.

Przyjaźń z aktorką

Na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej quasi-biograficznych opowieści o ludziach sceny. Daje się zauważyć dwa nurty pisania o artystach, w odróżnieniu od popularnych w latach 90. XX wieku wspomnień samych zainteresowanych, obecnie liczą się albo wywiady-rzeki, w których pytania o sprawy istotne mieszają się z błahostkami, albo impresyjne opowieści, odchodzące od konwencji tradycyjnych biografii. Tom Katarzyny Ostrowskiej „Ewa czyli o tej Wiśniewskiej” zalicza się do tej drugiej grupy, ale jego autorka idzie w prezentowaniu aktorki dalej niż jej poprzednicy i proponuje zsubiektywizowaną i żywiołową narrację nie tylko o Ewie Wiśniewskiej. Już od punktu wyjścia – utworu napisanego przez Jerzego Jurandota, parodii podwórzowych ballad – wiadomo, że do czynienia będziemy mieć z książką niebanalną – i do odczucie znajduje potwierdzenie w tomie. Chociaż momentami Katarzyna Ostrowska przyćmiewa swoją bohaterkę i traci ją z oczu, czyta się tę publikację z zainteresowaniem, nie tylko ze względu na główną postać, ale i – obserwacje, dotyczące teatru dzisiaj.

Katarzyna Ostrowska rezygnuje z klasycznej biografii. Opowiada o Ewie Wiśniewskiej, kompletnie nie zajmując się jej życiorysem, w oderwaniu od chronologii. Nie chce uporządkowanej, stonowanej i bezpiecznej kronikarskiej historii, woli skupić się na emocjach, zachowaniach i postawach aktorki, z którą się zaprzyjaźniła. Patrzy na Ewę Wiśniewską i widzi aktorkę niedoścignioną, ocierającą się niemal o ideał. Śledzi recenzje ze spektakli, te pochlebne przyjmując z zadowoleniem, w krytycznych dopatrując się niekiedy braku stylu autora – książka tworzona na klęczkach nie jest w tym wypadku zła: w końcu Katarzyna Ostrowska nie obiecuje, że będzie się starała przedstawiać wady i zalety bohaterki, zdecydowanie woli budować jej pomnik. Można z tomu wyczytać trochę anegdot, trochę artystycznych przekonań Ewy Wiśniewskiej (między innymi na temat grania w serialach obyczajowych). Można uzyskać żywy obraz aktorki – uzupełnienie do biografii, która zapewne w przyszłości postanie. Dla Ostrowskiej znaczenie mają nawet sprawy ulotne, jeśli pozwalają uzupełnić portret artystki.

Za to w oczach niektórych czytelników Katarzyna Ostrowska sporo traci przez tendencję do oceniania i komentowania spraw, które nie mają bezpośredniego związku z bohaterką książki – i przez powracanie do własnych osiągnięć. Przy okazji pisania o Wiśniewskiej wspomina o aktorkach, które ceni – nie dla punktu odniesienia, ale – by zwrócić na nie uwagę (lub pochwalić się znajomością). Entuzjastycznie lub dyskredytująco ocenia prawie wszystkie przytaczane wypowiedzi, własne zdanie wypowiada zbyt często – nie zawsze czytelnicy będą ciekawi tych prywatnych komentarzy, tak samo jak twórczej drogi Katarzyny Ostrowskiej czy jej uwielbienia dla Leona Pietraszaka. Na szczęście gdy tylko w polu uwagi Ostrowskiej pojawia się Ewa Wiśniewska, lekka i humorystyczna opowieść wynagradza wszystko.

Do książki zostały dołączone wypowiedzi internautów, a także kilku przyjaciół i współpracowników Ewy Wiśniewskiej – raz zapis przebiegu jednej z konferencji prasowych – będzie to z pewnością miły dodatek, podobnie jak ogromne fotografie, zdobiące tom (i, uwaga, nie zawsze przedstawiające Ewę Wiśniewską).
Jest publikacja wydawnictwa Trio świadectwem przyjaźni, ciekawą i oryginalną opowiastką o jednej z ważniejszych polskich aktorek. Jest książką bez pretensji do bycia całościową biografią, to raczej impresja, jedno z wielu możliwych spojrzeń, próba charakterystyki niepełnej ale celnej. Zaspokaja przy tym ciekawość, stanowi bardzo przyjemną lekturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz