środa, 8 grudnia 2010

Jean Deuve: Tajna historia podstępu w czasie drugiej wojny światowej

Muza SA, Warszawa 2010.

Dezinformacja

O losy publikacji „Tajna historia podstępu w czasie drugiej wojny światowej” jestem spokojna – Jean Deuve porusza temat, który przypadnie do gustu nie tylko wielbicielom militariów i osobom zainteresowanym historią – przyciągnie również zwykłych czytelników, spragnionych dawki sensacyjnych informacji. Deuve wybiera bowiem do swojej książki wiadomości, które niezbyt często trafiają do podręczników, a tym samym do świadomości młodych odbiorców. Przedstawia zagadnienia, które zwykle nie kojarzą się z działaniami wojennymi: odchodzi od wątków batalistycznych w kierunku… wielkiego militarystycznego teatru. W „Tajnej historii podstępu” mniej liczy się rezultat nietypowych działań – chociaż przyznać należy, że Deuve przeważnie zaspokaja ciekawość czytelników i wspomina o powodzeniu bądź fiasku kolejnych przedsięwzięć – znacznie bardziej atrakcyjne stają się pomysły strategów.

Opowieści o szyfrach i zakodowanych informacjach stanowią tu margines właściwej historii – najwięcej miejsca zajmuje bowiem wielka gra pozorów. Tym razem nie liczą się dokonania szpiegów ani ambitne projekty dowódców. Ważne są za to rozmaite strategie dezinformacyjne. Chodzi o to, by wygrać walkę, zanim jeszcze dojdzie do starcia. Cała książka złożona jest z bardzo krótkich opowieści o kolejnych podstępach w ramach poszczególnych akcji. Duże wrażenie zrobić mogą przede wszystkim trudne dzisiaj do wyobrażenia akcje – na przykład budowanie dekoracji, sugerujących, że dany obiekt został niedawno zbombardowany – czy tworzenie fałszywych lotnisk, które mają stanowić cel dla wroga. Jean Deuve opowiada o sytuacjach, w których kilkadziesiąt osób sugerowało istnienie wielkich wojskowych obozów, mówi o dmuchanych czołgach i poruszanych specjalnymi mechanizmami manekinach, o śladach gąsienic i o „przypadkowo” porzucanych, spreparowanych dokumentach, które mają wpaść w ręce przeciwników. Napomyka jedynie – a ten motyw też prosi się o rozwinięcie – o współpracy z iluzjonistami. Urozmaica wywód nietypowymi motywami, na przykład działalnością ekip filmowych. Do tego dochodzą metody dezinformacji czy zadania podwójnych agentów. W efekcie książka, która jest naukowym opracowaniem, wciąga jak powieść sensacyjna, przynosi mnóstwo zaskakujących wiadomości i będzie się podobać odbiorcom. Co ciekawe, wojna schodzi tu na dalszy plan, wiadomo, że liczy się wygranie bitew, ale nie ma miejsca na opowiadanie o ofiarach czy stratach.

Jean Deuve nie daje się jednak ponieść kreatywności swoich bohaterów, przynajmniej w warstwie okołoliterackiej. Wybiera bezemocjonalne i suche relacjonowanie faktów, nie komentuje przytaczanych historii i nie stara się o żadne spoiwo dla kolejnych wydarzeń, woli cytować, przypominać i prezentować, nie chce za to uwodzić narracją – w efekcie lektura wiąże się z ciągłym przeskakiwaniem do następnych pomysłów. Niekiedy też zwykli odbiorcy mogą czuć się przytłoczeni ogromną ilością szczegółów technicznych – ale wynagrodzi im to rejestr najciekawszych podstępów czasu drugiej wojny światowej.

Nie język tej publikacji imponuje, a zestawienie pomysłów. Czytając tę książkę trudno nie zachwycać się rozmaitymi kreatywnymi rozwiązaniami: sprawiają one, że łatwo zapomnieć o ich rzeczywistej przyczynie – wojnie. Całość czytana dzisiaj przywodzi raczej na myśl scenariusze gier strategicznych i ich wyjątkowo pracochłonne realizacje. Deuve pozwala przekonać się, jak „urządzano wielkie widowisko dla samolotu albo dla potencjalnego wroga” – tom nie rozwiewa wielu wątpliwości (parę razy czytelnicy będą się zastanawiać, jak możliwe było realizowanie odważnych i trudnych wizji, kilkakrotnie pożałują też, że fakty zostały przedstawione w tak lakoniczny sposób – podczas gdy chciałoby się rozsmakowywać w ich niezwykłości). Ale przede wszystkim „Tajna historia podstępu” to świetna i zajmująca lektura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz