Noir sur Blanc, Warszawa 2010.
Sposób na życie
„Zatopka okradł złodziej i z łupem ucieka. / Zatopek, gdy się spostrzegł, rzecz prosta, nie zwleka, / Lecz pędem rusza w pogoń. Biegnie za nim chwilę, / Dogania go, przegania i – zostawia w tyle”. Ta fraszka Jana Brzechwy z czasem przestała być czytelna dla odbiorców, którzy o sportowych dokonaniach czeskiego biegacza zapomnieli. Publikacja oficyny Noir sur Blanc jest okazją na przywrócenie Emila Zatopka zbiorowej świadomości. Jean Echenoz nie tworzy jednak klasycznej biografii ani monografii wyścigów, nie próbuje też odnaleźć źródła fenomenu Zatopka. Decyduje się za to na powiązanie losów jednostki z trybami wielkiej historii i z tego zestawienia wydobywa prawdziwe dramaty utalentowanego człowieka.
„Długodystansowiec” zaczyna się w roku 1938 wraz z zajęciem przez Niemcy Moraw. Emil pracuje w fabryce, sto kilometrów na południe od Ostrawy. Chciałby zostać chemikiem, lecz na razie nie stać go na opłacenie sobie studiów. Poza tym „nie lubi sportu tym bardziej, że ojciec zaszczepił mu swoją własną niechęć do ćwiczeń fizycznych, uważając je za stratę czasu i pieniędzy”. Mimo to Zatopek nie może uniknąć zawodów, w których do walki staje modelowa drużyna niemiecka oraz „banda Czechów, głodomorów i obdartusów”. W wyścigu zajmuje drugie miejsce i niepostrzeżenie zaczyna przekonywać się do tej dyscypliny sportu. Biega bardzo brzydko: nierównym tempem, krzywiąc się z bólu i bezładnie machając rękami. Nie stosuje się do żadnych wytycznych dla zawodowych biegaczy, nie próbuje naprawiać własnych błędów – po co, skoro i tak wygrywa. Tak Jean Echenoz wprowadza czytelników do błyskawicznej opowieści o Zatopku-zwycięzcy, Zatopku-mistrzu, Zatopku, który mimo długiej serii zwycięstw pozostał sobą – skromnym i zamkniętym w sobie mężczyzną.
Obserwujemy Zatopka, który wygrywa wszystko, a w wolnych chwilach trenuje dużo ciężej niż inni. Bohater tworzy sobie własną filozofię treningów, a katorżnicze wysiłki pozwalają mu zwiększać szybkość podczas wyścigów. Obserwujemy Zatopka, który na mecie ma cztery okrążenia przewagi nad drugim zawodnikiem i Zatopka, który zakochuje się w pewnej oszczepniczce. Obserwujemy Zatopka w jego codzienności. W momencie, kiedy kolejne sukcesy przestają zadziwiać, Jean Echenoz – udając znużenie monotonią finiszy – powraca do historii. Pokazuje, jak zakazy wyjazdów do krajów kapitalistycznych niszczą psychikę bohatera i zaburzają rytm jego biegów, koncentruje się też na ograniczeniach płynących ze starzejącego się organizmu. Prezentuje Zatopka przegrywającego, pokonanego i załamanego. Książkę kończy interwencja zbrojna wojsk Układu Warszawskiego, na roku 1968 zamyka się opowieść o Zatopku. Echenoz z historycznych wydarzeń tworzy ładną kompozycyjną ramę swojej relacji, w „Długodystansowcu” wielka polityka skutecznie odciąga uwagę od smutków jednostki: Emil Zatopek pojawia się z nicości i w nicość odchodzi (czy raczej odbiega).
Echenoz nie zajmuje się kwestiami technicznymi sportu, nie potrafiłby prawdopodobnie analizować przyczyn szybkiego biegu Zatopka – woli koncentrować się na psychice swojego bohatera – i poza opisywaniem tego, co da się dostrzec, próbuje dotrzeć do myśli długodystansowca, odtworzyć jego poglądy i wrażenia. Buduje postać z ogromnej siły woli, chęci zwyciężania i niezrozumiałego talentu. Mariaż polityki i życiorysu jednego człowieka, a właściwie wpływ historii na jednostkę, jest tu nadrzędnym motywem, decydującym o wysokiej jakości książki. Ale wielu odbiorcom znacznie ciekawsza wydać się może walka, jaką Zatopek każdego dnia stacza z samym sobą, centralna część tomu, opowieść o zwyczajnym życiu sportowego ideału. Jean Echenoz lubi swojego bohatera – tym bardziej polubią czeskiego biegacza czytelnicy, zwłaszcza że opowieść, poprowadzona w rytm biegu, szybka i dynamiczna, jest naprawdę przyjemna w lekturze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz