wtorek, 14 września 2010

Miyoko Matsutani: Tatsu Taro. Syn smoka

Media Rodzina, Poznań 2010.

Niezwykła podróż

Kto chce przeczytać piękną japońską mocno rozbudowaną baśń, powinien wybrać książkę Miyoko Matsutani „Tatsu Taro. Syn smoka”. Polskim czytelnikom historię tę przybliża wydawnictwo Media Rodzina, zapewniając sporą dawkę egzotyki i wiedzy na temat kultury i zwyczajów panujących na Dalekim Wschodzie. Miyoko Matsutani w baśniowy świat wprowadza odbiorców bardzo szybko, realistyczne obrazki przeplatając delikatnymi przebłyskami z krain magii i czarów. Ponadziemskie istoty wkraczają do rzeczywistości Tatsu Taro bardzo swobodnie i współistnieją na równych prawach z ludźmi – których obecność przedstawicieli baśni absolutnie nie dziwi. Tatsu Taro przeżywa coraz bardziej zaskakujące przygody, sceny okrucieństwa i grozy mieszają się tu z sielankowymi – choć rzadkimi – sytuacjami, a oś baśni wyznacza droga, jaką musi przejść Tatsu Taro.

Tatsu Taro jest leniwym chłopcem. Całymi dniami wyleguje się na górskich łąkach, jedząc przygotowane przez babcię dango. Nazywany przez ludzi Synem Smoka (o czym wymownie świadczą znamiona w kształcie smoczych łusek), pewnego dnia poznaje prawdę o swojej matce, zaklętej w straszliwego smoka. Brzemienna w chwili przemiany kobieta rodzi syna i oddaje go w opiekę babce. Poświęca swe oczy, by dziecko wykarmić i wyznaje, że ma nadzieję, iż kiedyś jej syn – odważny i silny – przybędzie, by ją uratować. Tatsu Taro nie ma łatwego zadania, sam musi stawić czoła diabłom, siłaczom, perfidnym staruszkom i rozmaitym przeciwnościom losu. Zdany na własny spryt i pomysłowość chłopiec nie poddaje się – sił dodaje mu świadomość, że od dawna jego uwięziona w smoczym ciele matka czeka na ratunek.

Miyoko Matsutani nie boi się w swojej baśni sięgania po tematy trudne i rozwiązania, którym daleko do łagodności. Najstraszliwiej wybrzmiewają chyba tortury, jakie zadaje sobie matka, by pomóc własnemu dziecku – ale i w innych punktach historii japońska pisarka wykorzystuje dalekie od poprawności politycznej zasady. Złem odpłaca się tu za zło od razu, nie ma sensu zostawiać spraw do załatwienia siłom wyższym. Nie ma też taryfy ulgowej dla bohatera, który musi natychmiast zmądrzeć, zmężnieć i rozstać się z dotychczasowym beztroskim życiem – ale też Tatsu Taro nie przeżywa z tego powodu wielkich rozterek. Konieczność wyruszenia na niebezpieczną wyprawę przyjmuje ze spokojem, bez strachu, jakby samo podjęcie decyzji obudziło w nim nieznane dotąd siły.

W bajce mnóstwo jest elementów obcych kulturowo polskim czytelnikom, małym i dużym (bo „Syn smoka” jest baśnią, więc sięgnąć po nią mogą także dorośli – a że jest baśnią literacko zachwycającą – tym bardziej uprawomocniony będzie taki wybór) – obce terminy, nazwy potraw czy obrzędów, wyjaśnione zostały na marginesach książki – chociaż więc niełatwa, lektura może być bardzo pouczająca.
Ilustracje Piotra Fąfrowicza są proste, momentami aż infantylne i celowo ascetyczne – malowniczego tekstu nie trzeba już upiększać dodatkowymi obrazami, i tak to, co najważniejsze, rozegrać się musi w sferze wyobraźni czytelników. Książka Miyoko Matsutani odwołuje się do imaginacji odbiorców i zapada głęboko w pamięć. Jej lektura musi wywołać silne wzruszenia. „Tatsu Taro” to historia, która daje sporo do myślenia, ale też fascynuje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz