Skrzat, Kraków 2010.
Zwyczajnie o codzienności
Renata Opala „Dzienniczkiem zakręconej nastolatki” trafiła do młodych odbiorczyń – właśnie ukazała się w Skrzacie trzecia część przygód Asi – wbrew tytułowi zupełnie zwyczajnej dziewczyny z przeciętnymi zwykle problemami i wiodącej spokojną egzystencję. Wprowadzeni w poprzednich tomach bohaterowie przewijają się i przez tę opowieść, Aśka relacjonuje ich doznania z równym zaangażowaniem, jak swoje. Wielowątkową historię skupioną w miniaturowym tomiku trudno byłoby okiełznać, ale autorka wybrała konwencję dziennikową i w ten sposób usprawiedliwić może wszystkie narracyjne szaleństwa – a tych będzie w „Dzienniczku” całkiem sporo.
Główna bohaterka, dwunastoletnia Asia, ma tajemniczego wielbiciela: ktoś wciąż przyczepia do klamki jej drzwi małe bukieciki kwiatków. Kolega z klasy, na co dzień raczej nie budzący entuzjazmu dziewczyn, zaprasza Aśkę bez przerwy na pizzę własnego wyrobu i swoim szarmanckim zachowaniem wyróżnia się na tle rozwydrzonej młodzieży. Starsza siostra Aśki, Ludwika, odnosi sukcesy w pływaniu, co niestety wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Mysia z odzyskaną mamą także przeżywa chwile szczęścia – zyskuje właśnie nowego tatusia, lecz trapi się myślą, co powiedziałby na to jej nieżyjący ojciec. Dziewczynka szuka pomocy u przyjaciół i zmusza ich do wyjaśniania spraw trudnych – przy okazji z pewnymi tematami oswoją się czytelnicy.
W „Dzienniczku zakręconej nastolatki” dzieje się bardzo dużo. Aśka produkuje krótkie notatki, przeładowane treścią i mocno ekspresyjne – tempo akcji oraz ilość emocji nie pozwalają na stopniowe rozwijanie fabuły, zresztą – to raczej zestaw powiązanych ze sobą wątków niż klasyczna, spójna opowieść. Aśka podbiera ubrania starszej siostrze, a kosmetyki – mamie, ironicznie komentuje typowe a niezbyt chlubne zachowania rówieśniczek – w ten sposób Opala przemyca dorosłe oceny w historii dla dziewczynek, które jeszcze podstępu nie dostrzegą.
Narracja przepełniona jest w tym tomiku tytułami i fragmentami piosenek. Aśka trochę zbyt szczegółowo relacjonuje na przykład przebieg dyskoteki, podając kolejne przeboje, raczej znane starszym odbiorcom niż dzisiejsza dwunastolatka. Jasne, że czytelniczki mogą o konkretne utwory zapytać rodziców – lecz raczej nie wczują się przez to w atmosferę opowieści. Zwłaszcza że dodatkowo Aśka manifestuje swoją dojrzałość i samodzielność, a przez to przeświecają tony wychowawcze. Z rozsądną postawą bohaterki momentami kontrastuje jej język: Renata Opala bardzo stara się podkreślić dwie rzeczy: po pierwsze, że Aśka jest nastolatką wyluzowaną, wbrew zachowaniom, zgodnym z wymogami rodziców – i po drugie, że jest dziewczyną nieświadomie modną i slang młodzieżowy podchwytuje niemal mimowolnie. Tyle że przyzwyczajenia językowe Aśki nie zawsze brzmią dobrze. Wszechobecni „kolesie” na określenie zwyczajnych kolegów w końcu zaczną razić. Renata Opala nie posługuje się przecież prawdziwym żargonem dzieciaków, proponuje za to język przez siebie podrasowany. Równie dobrze mogłaby z tych zabiegów zrezygnować, skoro i tak pełna ekspresji opowieść będzie dla czytelniczek atrakcyjna. Redakcja książki nie rezygnuje z nietrafionego pomysłu zapisywania wypowiedzi w cudzysłowach zamiast od myślników: przecież nie ma potrzeby mnożenia znaków, jednak taki sposób zapisu pojawia się konsekwentnie od pierwszego tomu. Szkoda.
„Dzienniczek zakręconej nastolatki” to historia zwyczajnej bohaterki opisana prostym i przystępnym językiem, propozycja w zasadzie dla wszystkich dzieci – w szczególności natomiast dla małych dziewczynek. Szybko się tę książkę czyta, głównie ze względu na krótkie wpisy i szybkie zmiany akcji.
czytałam tę książkę i szczerze polecam ;)
OdpowiedzUsuń