niedziela, 2 maja 2010

Haruki Murakami: O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu

Muza SA, Warszawa 2010.

Maratony pisarza

Chociaż książka „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” nosi podtytuł „pamiętnik”, pamiętnikiem tak naprawdę nie jest. Jest zbiorem autobiograficznych esejów, opowieści i wyznań, przemyśleń i refleksji, koncentrujących się wokół dwóch wielkich tematów: biegania i pisania.

Haruki Murakami proponuje swoim czytelnikom publikację niebanalną, zrodzoną z hobby i sposobu na życie. „Zauważyłem, że uczciwe pisanie o bieganiu i uczciwe pisanie o samym sobie jest niemal jednym i tym samym. Myślę więc, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby czytać tę książkę jako swego rodzaju wspomnienia obracające się wokół czynności biegania” – tłumaczy autor w krótkim wstępie, a zapiski, które pojawiają się w dalszej części tej pozycji, mają potwierdzać to spostrzeżenie. Murakami skupia się przede wszystkim na prezentowaniu siebie – zwykłego człowieka, który rozpoczął treningi w trosce o zdrowie i kondycję. Analizuje przygotowania do kolejnych maratonów, notuje obserwacje z biegów – i dopiero od tak przedstawionego tematu przechodzi do kwestii autotematycznych. Analogie do pracy pisarza pojawiają się jakby mimochodem, lecz dwie – wydawałoby się, niemające ze sobą nic wspólnego – dziedziny życia wykazują zadziwiająco wiele punktów zbieżnych, zwłaszcza że Haruki Murakami chce prezentować twórcę jako rzemieślnika, który – jak maratończyk – do sukcesów dochodzić musi ciężką pracą i wytrwałością.

Autor opowiada o swojej pasji, próbuje zareklamować bieganie, zajmuje się dobrymi stronami uprawiania tego sportu i zastanawia się, jak przełożyły się one na podejście do pisania. Szczegółowo omawia czynione przez siebie postępy (sprawdza między innymi, ile kilometrów przebiegł w miesiącach poprzedzających maraton), a bieganie staje się punktem wyjścia do osobistych rozważań – na temat samotności, relacji z innymi ludźmi, starzenia się. Ktoś mógłby pomyśleć, że plan dnia pisarza-biegacza, nawet w dobie mody na voyeuryzm, nie będzie atrakcyjnym tematem do lektury – ale Haruki Murakami potrafi tonacji zwierzenia nadać zabarwienie humorystyczne. Mało tego: nigdy nie wiadomo, który moment stanie się bodźcem do przeskoczenia na poziom autotematyzmu czy przedstawienia prywatnych akcentów codzienności. Świadomy swojego warsztatu twórca udziela w tym tomie odpowiedzi na najczęściej nasuwające się szerokim rzeszom czytelników pytania.

Sporo jest obecnie na rynkach wydawniczych poradników dla amatorów, którzy chcieliby nadać własnej przygodzie ze sztuką cechy profesjonalizmu. I Haruki Murakami co pewien czas zmienia się w przewodnika, który prezentuje techniczną stronę pisania – oraz biegania. Jednak o ile w przypadku sportu jego uwagi mogą pomóc każdemu, o tyle już przy próbach konstruowania powieści podpowiedzi przydadzą się wyłącznie utalentowanym. Złudzenie, że każdy może pisać, tak samo jak każdy może biegać, jest w tej książce konsekwentnie podtrzymywane.

„O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” to opowieść o walce z samym sobą, o bezustannym pokonywaniu kolejnych trudności i o przekraczaniu granic, jakie stawia organizm. Ta warstwa stanowi o uniwersalności historii, przenosi ją ze sfery jednostkowych doznań w rejony dostępne wszystkim czytelnikom: publikacja Muzy nie ma być świadectwem treningów znanego pisarza, czy też zbiorem szkiców dla pasjonatów biegania. Przełożenie doznań z maratonów na życie i pracę zawodową doskonale się Murakamiemu udało.

Zalety szczupłego tomu to przede wszystkim lekki styl i dystans do tematu przy jednoczesnym ogromnym zaangażowaniu. To seria celnych obserwacji i komentarzy pozornie niezwiązanych z wiodącym zagadnieniem, to także rzetelny i uczciwy przegląd zadań, jakie czekają przyszłych biegaczy i przyszłych pisarzy. „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” to zestaw zapisków tworzonych na marginesie codziennej pracy, zbiór refleksji, które nie zmieściłyby się w zwykłych powieściach. Murakami nie mówi o bieganiu – mówi o życiu i o samopoznaniu. „Znacznej części tego, co wiem o pisaniu, dowiedziałem się, biegając każdego dnia. W sposób naturalny pobierałem praktyczne i fizyczne lekcje (…). Wiem, że gdybym, rozpoczynając karierę pisarską, nie zaczął biegać na długich dystansach, moje książki byłyby zupełnie inne” – wyznaje autor w tomie innym niż wszystkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz