Znak, Kraków 2010.
Szkolny serial
Autorki „Niani w Nowym Jorku” na swoją najnowszą powieść dla młodzieży znalazły pomysł tak prosty, jak tylko to możliwe. Powinny nim podbić serca nastolatek, co oznacza kolejną pozycję na listach bestsellerów. „Reality show” to bowiem książka utrzymana w konwencji serialu obyczajowego o barwnym życiu młodych ludzi – jest tu odpowiednia dawka miłości, przyjaźni i rozczarowań, są elementy ziszczonego snu o sławie, pojawi się zazdrość i niepewność przyszłości. Zwyczajni licealiści z Nowego Jorku będą mogli na własnej skórze przekonać się, jak wygląda praca nad produkcjami telewizyjnymi.
Jesse O’Rourke ma prawie osiemnaście lat i niczym nie wyróżnia się z tłumu nastolatków. Pracuje w lokalu gastronomicznym Kolczasta Opuncja, by zarobić na studia. Nie jest oszałamiająco piękna, a jej rodzice nie należą do bogatych – mimo wszystko to Jesse trafia do szóstki wybranych na gwiazdy nowego serialu licealistów. Wśród grona szczęśliwców znajduje się też Drew, chłopak, który wpadł Jesse w oko oraz złośliwa szkolna miss i jej partner. Cała szóstka ma udawać paczkę przyjaciół – choć prywatnie za sobą nie przepada. Jesse ze zdziwieniem przekonuje się, że wbrew zapewnieniom producentom nie chodzi o pokazywanie prawdziwego życia nastolatków, a o jego upiększoną i wymarzoną wersję. Supermodne, drogie ciuchy i rozrywki rodem z wielkiego świata to nie wszystko – żeby walczyć o oglądalność, producenci wymyślają rozmaite intrygi, a serialowe życie zaczyna bohaterom mieszać się z realnym. Ktoś przekazuje reżyserowi uwagi na temat relacji między młodzieżą, a ten skrzętnie wykorzystuje informacje. Z przedsięwzięcia nie da się wycofać ze względu na atrakcyjną gażę. Jest jeszcze jeden problem: przyjaciele niezaangażowani do serialu mogą poczuć się odtrąceni…
Nicola Kraus i Emma McLaughlin tak przygotowaną formę wypełniają licznymi emocjami i drobnymi wydarzeniami, które kształtują nowe „ja” postaci. Tempo książki należy do wyjątkowo szybkich, nie ma tu czasu – jak w typowych obyczajówkach – na rozwodzenie się nad każdym szczegółem, liczy się akcja i płynące z niej bezpośrednio uczucia. Autorki zwracają uwagę na kilka aspektów współczesności. Najbardziej aktualny w ich książce temat wiąże się z prawdą (a raczej antyprawdą) ekranu. Naświetlają Kraus i McLaughlin praktyki scenarzystów oraz producentów, obnażają fałsz serialowej egzystencji, jakby próbowały uczulić odbiorczynie na różnicę między codziennością i telewizyjną fikcją. Może się „Reality show” stać dla młodzieży tym, czym dla dorosłych są dzisiaj satyryczne antykorporacyjne powieści – przestrogą i ostrzeżeniem. Z pewnością ta historia da sporo do myślenia czytelniczkom, nauczy je też doceniać to, co mają w zasięgu ręki. Ale przecież obok motywów istotnych dziś w dorosłym świecie – władzy pieniądza albo kumoterstwa – pojawiają się w „Reality show” również zagadnienia uniwersalne i ciągle obecne w powieściach dla nastolatków. Jesse będzie musiała zmagać się z nielubianymi koleżankami, ale pozna też wstydliwe sekrety jednego z wrogów. Zawalczy o przyjaźń, a na horyzoncie zarysuje się kiełkujące zauroczenie. Wątki typowe dla młodzieżowych obyczajówek tutaj zaistnieją w wersji pop, bo z konwencji serialu autorki nie zrezygnowały w budowaniu fabuły.
Przy wciągającej akcji łatwo przeoczyć interesującą strukturę książki. Cztery części zostały podzielone na małe rozdziały – migawki z codzienności, przy czym pierwsza i ostatnia część tworzą klamrę ze zwyczajnej, to jest pozaserialowej, egzystencji, druga dotyczy kręcenia kolejnych odcinków, trzecia natomiast prezentuje zmiany, jakie zaszły w otoczeniu bohaterów, traktowanych jak gwiazdy. Narracja, którą prowadzi Jesse, to przede wszystkim wystrzelone w środek akcji-sytuacji dialogi i opisy skoncentrowane na detalach – jedno i drugie ma uwiarygodnić historię.
Zwraca uwagę rozgraniczenie na normalny świat, w którym trzeba ciężko pracować, by zapewnić sobie przyszłość i na lukrowaną nierzeczywistość serialową – Kraus i McLaughlin gdzieś w tle próbują zniechęcić odbiorczynie do identyfikowania się z ekranowymi postaciami, podkreślają ich sztuczność i oderwanie od realnych trosk. Radosna okładka może trochę zwodzić: w „Reality show”, mimo rytmu poppowieści chodzi o coś więcej niż lekką i łatwą rozrywkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz