poniedziałek, 4 stycznia 2010

Jacek Tomasz Roczniak: Woodward. Prawdziwa historia Maksa Woodwarda

Nowy Świat, Warszawa 2010.


Realia świata fantasy

Na okładce opublikowanej przez Nowy Świat książki próżno by szukać tytułu, informacji o autorze czy blurbu. Znajduje się tam jedynie arcydokładny autoportret, wykonany ołówkiem szkic twarzy w dwóch ujęciach – i słowo „Woodward” na grzbiecie obszernego tomu. Wydawnictwo proponuje tym razem opowieść mrożącą krew w żyłach i skomponowaną na dwóch płaszczyznach – realistycznej i fantastycznej. W obrębie tych historii mieszczą się trzy narracje – do zwykłej i baśniowej dochodzi jeszcze stylizacja na archaiczność – wyrazista i celowo przerysowana, a bazująca przede wszystkim na prostych inwersjach – przenoszeniu czasowników na koniec zdania. Jacek Tomasz Roczniak posłużył się modyfikacjami w obrębie języka, by bez zbędnych wyjaśnień przenosić czytelników w różne sfery swojej relacji. Styl pełni w książce funkcję scenografii, narzuca odbiorcom określone konwencje, wprowadza ich w kolejne światy, wykreowane, co trzeba przyznać, bardzo starannie.
Ramę dla opowieści stanowią przerażające fakty – w latach 80. w Stanach miała miejsce seria prób samobójczych dokonywanych przez nastolatków – młodzi ludzie zapadali w śpiączkę, którą przedłużał im pewien starzec, John Bober Banary. Max Woodward, główny bohater tej książki, to pierwsza osoba, która wyrwała się z więzienia Banary’ego – samodzielnie wybudził się ze śpiączki. „Woodward” jest opowieścią stworzoną na podstawie zapisków Maxa oraz jego przyjaciół – Cornela Cummingsa (drugiego, któremu udało się wrócić), Mude Corri i Tonego Sheparda. To historia naznaczona tragizmem – według Cornela, Kolesia – Max znów zniknął, wybrał się, by ocalić kogoś, kto bardziej na ocalenie zasługuje – po lekturze odbiorcy nie będą mieli wątpliwości, o kogo może chodzić.
Rodzina Maxa to rodzina toksyczna – chłopak nie ma szansy na przekonanie do swoich racji despotycznego ojca, nie znajduje też oparcia w matce. Przeprowadzka do willi dziwacznego starca nie poprawia sytuacji – w końcu bohater decyduje się na rozstanie ze światem. Tymczasem pan Banary prowadzi dziwne życie. Całymi dniami przebywa w czytelniach i bibliotekach, rozszyfrowuje tajemnicze znaki i odwiedza w szpitalu dzieci, które są w śpiączce. Szalony starzec dzięki skomplikowanym systemom kamer poznaje wszystkie szczegóły z życia bohaterów – próbuje też dotrzeć do najskrytszych marzeń nastolatków. Nikt nawet nie podejrzewa, jak wykorzystuje zdobytą wiedzę.
Próba samobójcza przenosi bohaterów do Państwa Lalek – krainy sterowanej z zewnątrz przez kogoś, kto dokładnie wie, czego pragną młodzi ludzie. Zbudowana na wzór raju nierzeczywistość to miejsce, gdzie może się zdarzyć wszystko. To także ekskluzywne więzienie: nic dziwnego, że Max i kilkoro jego przyjaciół spróbują stamtąd uciec.
Jacek Tomasz Roczniak łączy ze sobą historię realistyczną i oniryczną. W Państwie Lalek nie obowiązuje znieczulenie na strach czy ból – mimo że to kraina wykreowana sztucznie, a wydarzenia rozgrywają się w umysłach postaci. W pewnym momencie pomysł na za-świat rozrasta się – wyświetlane są kolejne struktury onirycznej rzeczywistości (bez rozgraniczenia na teorię i praktykę), okazuje się, że istnieje cała sieć powiązań między światem prawdziwym a Krainą: starzec, który więzi młodych ludzi to zaledwie jeden z przedstawicieli Państwa Lalek – takich jak on jest wielu. Ucieczka ze snu będzie skomplikowana i trudna, sporo tu chwytów (fabularnych „efektów specjalnych”), które zrobią wrażenie na czytelnikach, zarówno ze względu na ich oryginalność (to jest niewymuszone wplecenie w akcję) jak i spójność. Choć książka Roczniaka liczy ponad 700 stron, czyta się ją jednym tchem – konstrukcja literackiej rzeczywistości nie ma słabych punktów, bo najmniej efektowna partia, stylizacja na archaiczność, jest tu potraktowana jako karykatura – i w ten sposób się broni.
„Woodward” to powieść drogi, historia o poznawaniu siebie, własnych słabości i przekonań. Fikcja miesza się z autentyzmem, obie te dziedziny uzupełniają się i komentują wzajemnie. Roczniak tworzy opowieść podobną do kronik Narnii, tyle że dla dorosłych – tak dobrze i w szczegółach okazuje się dopracowany jego świat. Warstwę społeczną wykorzystuje się w książce dla zwrócenia uwagi na problemy rodzin toksycznych, w których ojciec-alkoholik znęca się nad domownikami. Publicystykę na krawędzi thrillera zapewnia postać szaleńca, Banary’ego, człowieka, który marzy o zapanowaniu na umysłami dzieci. Wizje stworzone w umyśle Maxa to relacja fantasy, migawki z pozaonirycznej codzienności przynoszą partię obyczajową. Sporo tu elementów rodem z psychoanalitycznych porad, buduje zatem Jacek Tomasz Roczniak powieść, którą czytać można na wiele sposobów.
Mimo że osnuta wokół jednej zaledwie biografii (czy quasi-biografii), książka opublikowana przez Nowy Świat urzeka dynamiką. Roczniak zmienia tempa narracji, dobrze stopniuje napięcie i konstruuje fabułę tak, by znaleźli tu coś dla siebie wielbiciele fantasy, horrorów i baśni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz