tekst pokonferencyjny.
Cień uśmiechu w poezji Władysława Broniewskiego
„Ty jesteś taka Konopnicka tylko z większym talentem” – mawiał Jan Lechoń do Władysława Broniewskiego, twórcy, który z uśmiechem – z poczuciem humoru – nie jest w zasadzie kojarzony. W świadomości literackiej odbiorców istnieje jako poeta rewolucyjny, zdeklarowany komunista (autor poematu Słowo o Stalinie), twórca wierszy żołnierskich i następca Kochanowskiego (przez cykl współczesnych trenów pisanych po śmierci córki). W opracowaniach próżno by szukać analiz tekstów dowcipnych, poetyckich zabaw-żartów czy po prostu śladów uśmiechu. Mało tego – nawet w dwóch tomach zbierających wspomnienia o Władysławie Broniewskim dość rzadko pojawiają się komentarze dotyczące poczucia humoru poety. Tak niepopularne stwierdzenia przedstawiające Broniewskiego-kompana i kawalarza przegrywają zwykle z wizerunkiem twórcy-alkoholika czy – melancholika. Obrazy Broniewskiego-dowcipnisia stoją przecież w sprzeczności z pomnikiem, legendą, portretem utrwalonym przez podręczniki i akademie. Zgrabnie ujął ową tendencję do kreowania mitów Antoni Słonimski, kiedy w rubasznym stylu notował:
[całość tekstu dostępna będzie w późniejszym terminie]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz