sobota, 21 listopada 2009

Marcin Pałasz: Heca nie z tej Ziemi

Akapit-Press, Łódź 2005.


UFO w porzeczkach

Swoją przygodę lekturową z książkami Marcina Pałasza zaczynałam od środka – od „Ptasia i Miałgosi”. Zaskoczona ilością i jakością żartów zgrabnie wplecionych w fabułę, powracam do wcześniejszych powieści, również zasługujących na recenzencką uwagę.
„Heca nie z tej Ziemi” opowiada o przygodach dwójki przyjaciół, Gucia i Lutki – historię kontynuuje potem Marcin Pałasz w „Ko(s)micznej awanturze” i „Licencji na zakochanie” (choć w tej ostatniej rezygnuje z motywów fantastycznych, rozbudowanych za to w „Ko(s)micznej…”). Powieść ta powinna przypaść do gustu młodszym i starszym – młodszym ze względu na dynamiczną fabułę z bajkowym wątkiem, zabawne sytuacje i przyjaźń łączącą przybysza z kosmosu z dziećmi z Ziemi. Starszych Pałasz urzec może dzięki humorowi wysokiej jakości i konsekwentnie budowanej fabule. Świat przedstawiony jest w „Hecy nie z tej Ziemi” niemal wolny od przyziemnych trosk (za to pełen zmartwień absurdalnych i przerysowanych), spójny i wciągający. U Pałasza nie ma przegadania, mimo że przecież sporo dowcipów mieści się w warstwie narracyjnej (służą one wspomaganiu komizmu sytuacyjnego i na pewno przypadną do gustu starszym czytelnikom – wymuszą też uważną lekturę: nie warto czytać „Hecy…” pobieżnie, bo grozi to niedostrzeżeniem drobnych śmiesznostek). Książka – jak i pozostałe powieści tego autora – jest króciutka. Jej niewielka objętość stanowi zachętę dla małych odbiorców: Pałasz nie chce nudzić, pouczać czy gadać o niczym. Ma coś ciekawego do powiedzenia i swoją historię przedstawia w formie skondensowanej. Tu cały czas coś się dzieje, atrakcyjna fabuła sprawia, że nie chce się przerywać lektury.
A co właściwie dzieje się w „Hecy nie z tej Ziemi”? W ogródku Gucia rozbija się statek kosmiczny – to ufoludek, Dumpifrogomuxogrrring (Dumpi), korzystając z przerwy wakacyjnej na swojej planecie, wybrał się w międzygalaktyczną podróż. Babcia Gucia przeżywa drugą młodość u boku tajemniczego milionera, a Lutka ma zamiar zostać sławną murzyńską piosenkarką. Na domiar złego emerytowany pułkownik Wścibejko próbuje zainteresować kosmitą policję. Gucio i Lutka, żeby poradzić sobie z sytuacją, będą musieli zdobyć zwolnienie ze szkoły. Nie co dzień przecież ma się do czynienia z ufoludkami…
Marcin Pałasz rozwija fabułę w sposób odważny i absolutnie zaskakujący. Racjonalizm zastępuje bajkową logiką, nie odwołuje się do stereotypów czy schematów, które ułatwiłyby egzystencję bohaterom – prowadzi ich ku nieznanemu, kolejne przeciwności losu wykorzystując jako źródło śmiechu. Czytelnicy mogą mieć wrażenie (i chyba nie jest to wrażenie pozbawione słuszności), że sam autor dobrze się bawił, prezentując przygody Gucia, Lutki i Dumpiego.
Kreacje postaci także wabią. W „Hecy nie z tej Ziemi” (a i przecież w innych powieściach) Marcin Pałasz pozwala bohaterom na popełnianie błędów. Spryt i pomysłowość nie są traktowane jako pewne i niepodważalne źródło sukcesu. Omylność przybliża Gucia (a także jego babcię), Lutkę czy Dumpiego do zwyczajnych czytelników. Dzięki temu bohaterowie budzą niekłamaną sympatię i ciekawość. Marcin Pałasz nie chce wychowywać na siłę, chociaż pewne przesłania w książce bardzo zgrabnie przemyca.
Motto pisarskie autora, „słowa niosą uśmiech”, trzeba chyba przy „Hecy nie z tej Ziemi” przekształcić na „słowa niosą śmiech”. Czysty, radosny, oczyszczający śmiech. Jeśli coś ma dzieci oderwać od gier komputerowych i telewizji, a zachęcić do czytania – to „Heca nie z tej Ziemi” będzie wprost idealną propozycją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz