Nowy Świat, Warszawa 2009.
Na rozkaz
Gloryfikacja przeszłości? Bildungsroman? Zbiór anegdot, zespolonych sprawną narracją w jedną całość? Powieść „Fabryka frajerów” Krzysztofa Beśki nie daje się łatwo zaklasyfikować, chociaż z pozoru nie należy do lektur trudnych. Oscyluje jednak między beletrystyką a literaturą rozrachunkową, przesiąknięta jest – poza lekko sentymentalnymi wynurzeniami – także ostrą oceną dawnych czasów. Na pytanie po co Krzysztof Beśka nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Tym lepiej, szereg niewyszukanych rozwiązań niespodziewanie otwiera przed czytelnikami nowe możliwości interpretacji. Znakomite czytadło zyskuje przez to głębię.
Do liceum wojskowego (które przygotowuje uczniów do kontynuowania nauki w wyższym szkolnictwie wojskowym) zapisują się chłopcy spragnieni przygody, samodzielności (mieszkać trzeba przecież w internacie) i swobód. Szkoła wojskowa zapewnia na pozór wszystko to, co urzeka nastolatków – jak się jednak okaże, pełna jest również absurdalnych rozkazów, bezsensownych przepisów i głupoty. U schyłku lat 80. XX wieku placówka ta przypomina siedlisko najbardziej idiotycznych pomysłów rodem z M.A.S.H.a, „Paragrafu 22” czy historii Szwejka w wersji młodzieżowej (chociaż Krzysztof Beśka nie tworzy w konwencji literatury czwartej, współczesne publikacje z tego zakresu przewyższają „Fabrykę frajerów” pod względem poziomu brutalności). Okazją do dokonania bilansu zysków i strat staje się przypadkowe spotkanie po latach. Zbiór skrupulatnie odnotowanych wspomnień (bohater Beśki sprawia wrażenie, jakby czytał własny pamiętnik a nie – snuł gawędę, tak idealnie jest tu wszystko skomponowane i dopracowane) przerywa pełne goryczy pytanie o sens dawnych wysiłków. Wyobrażenia o sukcesie sprowadzone zostały do ponurej rzeczywistości – udziału w misjach pokojowych, w najlepszym razie. Nie wszystkim uczniom liceum wojskowego się powiodło, nie wszyscy mogą mówić o szczęściu, A przecież byli kiedyś młodzi, radośni i pełni ideałów.
Krzysztof Beśka bardzo ładnie przeprowadza swoich bohaterów przez kolejne etapy dojrzewania. Pokazuje, jak z młodych chłopców wyrastają inteligentni ludzie, odmalowuje kształtowanie się systemu wartości i próbę wejścia w dorosłość. Nie zajmuje się wyłącznie głównym bohaterem-narratorem, Krzyśkiem Bekiem, także jego kolegów portretuje w rozmaitych sytuacjach. Mamy tu więc cały szereg dziecinnych wręcz psot, niewinnych zabaw dobrych w gruncie rzeczy chłopaków – aż po walkę o prawo do własnych poglądów (tu na pierwszy plan wysuwa się protest przeciwko zbyt daleko posuniętej sekularyzacji). Pojawia się historia pięknej miłości i świadomie podjęta decyzja o „pierwszym razie”. Do zamkniętego przecież świata bohaterów przenikają coraz częściej informacje społeczno-polityczne. Ich wpływ na dorastanie postaci również Beśka przedstawia interesująco. Kształtowanie się charakterów młodych ludzi w specyficznych warunkach stanowi jeden z ładniejszych punktów powieści.
Beśka nadaje swojemu narratorowi cechy humanisty – z czasem Krzysiek będzie bardziej skłonny do filozofowania, zacznie szukać literackich powiązań i intertekstualnych skojarzeń, a co najważniejsze – zrodzi się w nim pytanie o sens. Chłopak nie będzie bezkrytycznie traktować otoczenia, nauczy się wyciągać wnioski z doświadczeń. Nie zabije w sobie idealizmu, chociaż zlikwiduje naiwność. W „Fabryce frajerów” proces dojrzewania i kształtowania się charakteru – tak przecież w literaturze częsty – jest zrealizowany znakomicie, przez co książkę dobrze się czyta. Krzysztof Beśka płynnie prowadzi narrację, umiejętnie buduje dramaturgię tekstu i sprawia, że jego najnowszą powieść można odbierać, przykładając do niej różne schematy interpretacyjne – każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz