poniedziałek, 20 października 2025

Cornelia Funke: Atramentowa śmierć

Kropka, Warszawa 2025.

Poszukiwania

Po licznych eksperymentach w literaturze czwartej Cornelia Funke znalazła swój temat – temat, dzięki któremu na dobre może zaistnieć w historii literatury. Jej seria Atramentowy Świat to hołd złożony słowom, czytaniu i stwarzaniu rzeczywistości na kartkach książek. I chociaż kraina, do której autorka zabiera odbiorców za sprawą rodziny pewnego introligatora należy do bardzo prostych, akcja opiera się na silnych uczuciach i dzięki temu będzie ponadczasowa i wciągająca dla całych pokoleń.

Mo – Czarodziejski Język – potrafił samą lekturą przywoływać do realizmu bohaterów z kart książek, czym zresztą narobił sporo kłopotów w przestrzeni Atramentowej i w swoim świecie. Zestaw skrajnie niebezpiecznych łotrów, bandytów i przestępców, ale też rzezimieszków o dobrym sercu przewija się teraz między światami. W ślady Mo poszła jego nastoletnia córka Meggie, która w Atramentowym Świecie po raz pierwszy spotkała miłość – a właściwie drobne zauroczenie. To dzięki umiejętności odczytywania fraz Mo mógł odnaleźć i uratować swoją żonę. Teraz jednak wszystko mocno się komplikuje. Siły zła nie pozwalają na zwyczajne życie, trzeba wydrzeć śmierci Smolipalucha – jednego z poczciwców, którzy padli ofiarą starć między najsilniejszymi, a do tego znaleźć rozwiązanie najnowszej pułapki. Oto bowiem setka dzieci rozwijających się w Atramentowym Świecie ma stać się zakładnikami. Zostaną uwolnione, jeśli Mo – który w pewnym momencie przybrał imię Sójki, potężnego przestępcy – podda się swojemu przeciwnikowi. Jakby tego było mało, jego żona spodziewa się dziecka, a ciotka Elinor nie wytrzymuje w realnym świecie i znajduje sposób na to, żeby przedostać się do krainy, która pochłonęła całą jej rodzinę. Obecność bliskich nie sprzyja podejmowaniu ryzyka, a przecież bez tego trudno będzie zrealizować misję.

Wszystko powoli się niszczy. „Atramentowa śmierć”, trzeci tom cyklu Atramentowy Świat, to książka o rozpadzie. Coraz częściej traci się wiarę, coraz więcej tu rezygnacji i rozstań. Poczucie bezsensu zaczyna królować nad nadziejami, wiele wskazuje na to, że zło tym razem może ostatecznie wygrać. O ile do tej pory Atramentowy Świat kusił swoją magią, o tyle teraz owa magia sieje zniszczenie. Nic dobrego nie czeka już bohaterów po drugiej stronie kart książek – ale wyjścia nie ma, dopóki nie wypełni się odpowiednio swoich misji. Cornelia Funke stawia tutaj znów na tęsknoty i złudzenia, powoli i delikatnie rozplata więzi łączące bohaterów do tej pory – każdy zaczyna żyć na własny rachunek i po swojemu, co nie zmienia faktu, że kiedy trzeba, pospieszy z pomocą innym. Żeby zaprowadzić porządek w skrajnie niegościnnej przestrzeni, trzeba wyrzec się siebie i postawić na ryzyko. Mo doskonale o tym wie – ale rola słów wydaje się być coraz mniejsza. O ile do niedawna magia płynęła prosto z konkretnych fraz, o tyle teraz trzeba znacznie więcej, żeby się nie poddać. Autorka nie wykorzystuje tutaj niemal żadnych artefaktów, wszystko opiera na umiejętnościach i magii słów – to powieść o pisaniu. Obszerna pochwała literatury jako takiej (każdy niewielki rozdział rozpoczyna się tradycyjnie mottem – cytatem z klasyki literatury, co stanowić może swoistą playlistę dla miłośników książek) to próba wytłumaczenia, dlaczego świat książek zawsze będzie przyciągał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz