bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2025.
Rozstania
W innych warunkach te kobiety żyłyby razem, przekazywały sobie mądrość, która pozwala na uniknięcie kłopotów i nie miałyby szansy na przejście do historii. Jednak czasy są trudne i nie da się uciec od wielkiej polityki. Lhamo i Tenkji to wie dziewczynki, siostry, które z perspektywy dziecięcej podglądają świat dorosłych. Przekonują się, jak ważna w lokalnej społeczności może być matka obdarzona specjalnymi mocami – podglądają jej inicjację i obrzędy, które kształtują lokalną społeczność, a jednocześnie uczą się, jak wiara może wpływać na codzienne wybory. Być może byłyby lepiej przygotowane na to, co przyniesie im los, gdyby nie misja matki – być może wiedziałyby, jak poradzić sobie w surowym świecie: a może trzymane pod kloszem poddałyby się przy pierwszej komplikacji. Komplikacji będzie już wkrótce mnóstwo: dzieciństwo, wcale nie tak sielskie, jak mogłoby się wydawać, przerwane jest bezwzględnymi działaniami wojskowych. Tybet zostaje zajęty przez Chiny, dorośli umierają – i to już koniec czasu ochronnego dla młodszych. Dwie dziewczynki uczą się, że warto mieć w odwodzie coś, co przejmie ich troski i zdejmie odpowiedzialność za przyszłość. To migawki z drugiej połowy XX wieku. Obrazy przerażające i przytłaczające, ale jednocześnie potrzebne – dla ukazania bezmiaru krzywd dotykających najbardziej niewinne istoty. Tutaj nie ma litości dla dzieci, wszyscy muszą się podporządkować i na własną rękę próbować się uratować. Siostry z tej próby wychodzą zwycięsko, przynajmniej na tyle, że po latach córka jednej trafia pod opiekę drugiej. 2012 rok to już czasy, w których nie powinny się liczyć ludowe przekonania i wierzenia, czasy pozbawione mocy zaklinania rzeczywistości. Narratorka w tym wydaniu stara się twardo stąpać po ziemi i szuka sposobów na funkcjonowanie w warunkach normalności. Która przecież także niesie ze sobą wyzwania.
„Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię” to opowieść gęsta i wypełniona detalami, składająca się z pojedynczych migawek i z sytuacji, które zyskują rozwinięcie niekiedy po długim czasie. Nie ma tu przypadków, a jednak ludzie podporządkowani są rytmowi natury i znacznie potężniejszym od nich samych siłom. Liczy się przeobrażenie rzeczywistości – to zewnętrzne i dostrzegalne – przy jednoczesnej stagnacji zasad i przekonań. W diametralnie różnych światach można prowadzić to samo życie – nawet jeśli okoliczności ulegną przeobrażeniom, kodeks moralny i zestaw poglądów nie musi. „Własnymi ciałami mierzymy tę ziemię” to powieść o życiu gdzie indziej, o próbach odnalezienia siebie z daleka od korzeni – i o ocalaniu tego, co najbardziej wartościowe i definiujące. Jednocześnie jest w tej książce egzotyka płynąca z oddalenia czasowego i kulturowego – ale i zestaw zrozumiałych dążeń, wartości uniwersalnych i regulujących życiowe wybory. Jest to powieść obszerna, ale mimo rozłożystości czasowej niespieszna. Tsering Yangzom Lama przenosi odbiorców w wydarzenia oddzielane od siebie dekadami – a przy tym nie zmienia tempa ani tematów poszukiwań. Zapewnia silne przeżycia przez bliskość z bohaterkami i ich odkryciami – i pokazuje, jak bardzo można uciec od miejsca przeznaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz