Egmont, Świat Komiksu, Warszawa 2025.
Beczka
Jeśli ktoś wstydzi się przyznać, że uwielbia klasykę komiksu i propozycje spod szyldu Asterixa chce trzymać na półce pod ręką, może skorzystać z edycji kolekcjonerskiej i uzasadnić swoje słabostki pędem do wiedzy. „Asterix u Brytów” to bowiem drobna historyjka opatrzona kilkudziesięciostronicowymi komentarzami dotyczącymi kontekstu, ale też przedstawiającymi charakterystyczne rozwiązania lub szkice do kadrów. To gratka dla odbiorców, którzy chcą nie tylko rozrywki w związku z lekturą, ale też – próbują rozszyfrować nie zawsze oczywiste żarty i nawiązania. Przy okazji widać tu nastawienie na coraz młodszych czytelników, bo część żartów na bazie stereotypów – w pełni zrozumiała dla starszych pokoleń – także zyskuje omówienie.
Asterix u Brytów nie ma specjalnie wymyślnej misji do zrealizowania, musi tylko bezpiecznie dostarczyć beczkę z magicznym napojem, żeby Brytowie nie musieli się poddawać, a mogli stawić czoła Juliuszowi Cezarowi. Zresztą Brytowie jako tacy nie grzeszą specjalnie sprytem, a do tego lubią ciepłe piwo i dziki gotowane w mięcie, nie da się tam przeżyć zbyt długo. Codziennie o 17:00 przerywają swoje zadania, żeby wypić filiżankę wrzątku, dbają o swoje trawniki do przesady – charakterystyka nie wypada na ich korzyść, jednak nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. Jeśli społeczności zagrażają Rzymianie, trzeba uruchomić wszystkie możliwe środki ochrony. A magiczny napój jest najlepszym wyborem.
Można by przegapić smakowite detale, między innymi obecność Beatlesów w jednym z kadrów – ale tu z pomocą przychodzi opracowanie. W ramach omówienia komiksu odbiorcy otrzymają pełen zestaw wskazówek i informacji, które pomogą w docenieniu ponadczasowego przecież humoru – i zwrócą uwagę na konkretne miejsca w opowieści. Kunszt „Asterixów” to przecież nie tylko pomysły na fabułę, ale i cały zbiór pobocznych wątków, dodatków i subtelnych dowcipów, kadrów wypełnianych osobnymi pomysłami, które wzmacniają koloryt lokalny i wyzwalają śmiech. Opowieści o dzielnych Galach nie potrzebują dodatkowej reklamy – to gwarancja dobrej zabawy i to dla kolejnych pokoleń, nie ma w tym przesady. Warto zatem sięgnąć po lekturę opracowaną tak, żeby jej naukowość nie znudziła i nie odstraszyła, ale żeby przynieść odbiorcom trochę wiadomości na temat kontekstu czy zastosowanych chwytów. Oczywiście przygody Asterixa zna niemal każdy – i to często na pamięć – a sama akcja podporządkowana jest konkretnym celom, które nie należą do przesadnie skomplikowanych – dlatego też przydaje się w takim wypadku opracowanie, które wprowadza w bardziej ambitne sposoby odczytywania treści. Nie są to szkolne analizy ani naukowe dysertacje – po prostu przewodnik po rozwiązaniach i pomysłach sprawdzających się w tej historyjce. „Asterix u Brytów” to możliwość bardziej ekskluzywnego wydania komiksowego zeszytu – dla kolekcjonerów i tych, którzy chcą zrozumieć, dlaczego ta seria bawi tak szerokie kręgi społeczeństwa. Chociaż może tym razem poza Brytyjczykami?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz