poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Marek Hłasko: Cmentarze. Drugie zabicie psa. Nawrócony w Jaffie

Iskry, Warszawa 2025.

Klasyka

Tak naprawdę najbardziej szokująca w zestawieniu trzech utworów Marka Hłaski – „Cmentarze”, „Drugie zabicie psa” i „Nawrócony w Jaffie” – jest informacja podana w zakończeniu blurbu: wynika to z chęci prezentowania prozy tego autora pokoleniu, które go nie zna. Przeniesienie statusu Marka Hłaski z pisarza głównego nurtu czytelniczego do niszy to coś, z czym trudno będzie się pogodzić zwłaszcza starszym fanom tej prozy. Inna rzecz, że lektura teraz wymaga znajomości kontekstu i uważności. Hłasko nigdy nie dawał się zaklasyfikować jako pisarz wygodny, tymczasem czytany po latach kieruje uwagę bardziej na sytuacje pozaliterackie niż na samą narrację. Trzy historie – jedna rodzima i dwie emigracyjne – były publikowane za granicą i oznaczało to automatycznie, że trudniej było odbiorcom o wyłapanie właściwego kontekstu, zwłaszcza w pierwszym tekście, w którym problematyka peerelowskiej codzienności komplikowała interpretację. Hłasko aktualny to Hłasko przebrzmiały – ten, którego bohaterowie walczą bez większych szans na powodzenie z bezdusznym systemem, albo stają się ofiarami tego systemu. Hłasko aktualny protestuje, nie zgadza się i wie, że nie zostanie wysłuchany – ale nie ustaje w wysiłkach. Inaczej rzecz ma się z Hłaską uniwersalnym. To ten, który nie wierzy w oczyszczające uczucie i pozwoli co najwyżej na jego powierzchowne namiastki. To ten, który będzie eksponował brzydotę i brak nadziei. Bohaterowie zgodnie z tym założeniem prowadzą filozoficzne rozważania w sytuacjach, które odbierają zadowolenie z codzienności, topią smutki w wódce i nie radzą sobie z emocjami. Przeżywają miłosne rozczarowania, zresztą nie byliby zdolni do tego, żeby utrzymać związek – skoro nie potrafią się oderwać od spraw, na które w pojedynkę nie mają wpływu. W tych historiach umiera jakiekolwiek zaufanie, nie można się opierać na niczym znanym i sprawdzonym, bo wszystko zależy od kontekstu. W utworze peerelowskim jeszcze można zauważyć ślady nawiązań do znanej odbiorcom codzienności, chociaż obserwowanej przez mroczny filtr. Z kolei w utworach emigracyjnych bohaterów właściwie otacza pustka: są zdani tylko i wyłącznie na siebie, a jakiekolwiek interakcje z postaciami z zewnątrz owocują jedynie spotęgowaniem poczucia osamotnienia. Jest to też związane z faktem przenoszenia ciężaru narracji na niekończące się rozmowy egzystencjalne – dialogi to miejsce, w którym bohater może podzielić się swoimi dylematami i rozważaniami, ujawnić najskrytsze przemyślenia. W utworach emigracyjnych powraca też – już dosłownie – teatralność rzeczywistości, nastawienie na odgrywane role. Marek Hłasko to pisarz mocno świadomy wagi słów i tym dzieli się z czytelnikami. Dzisiaj obiorcy mniej przejmą się sprawami bieżącymi – reakcjami na politykę i przemycanymi frustracjami – czyli tym, co w dużej części angażowało publiczność dawniej. Teraz mogą zająć się śledzeniem misternie konstruowanych intryg, a zwłaszcza sposobów na ujawnienie prywatnych doznań mężczyzn, którzy nie chcą się przyznawać do własnych porażek. Dzisiaj teksty z tego tomu może nie wzbudzą już tak wielkich emocji wśród młodych odbiorców, ale warto dopełnić nimi lekturę dzieł Marka Hłaski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz