poniedziałek, 9 czerwca 2025

Paweł Smoleński: Trędowate kobiety czyszczą ryż

Czarne, Wołowiec 2025.

Wykluczenie

Nie jest łatwo pokonać uprzedzenia religijne czy płynące z przekonań zakorzenionych w społeczeństwie. I to jeden z powodów ukazania się na rynku książki reportażowej „Trędowate kobiety czyszczą ryż”. Drugi to przykra okoliczność: autor, który szykował większą formę, zmarł: udało mu się jednak dokończyć jedną część planowanego reportażu – i tę właśnie część otrzymują odbiorcy, ze świadomością, że to dopiero początek opowieści. Ale za to początek wybitny.

Liczą się tu dwa motywy. Jeden – zasygnalizowany już w tytule – to podejście do choroby, która w zamierzchłej przeszłości budziła paniczny strach (dzisiaj wiadomo, że trądem nie tak łatwo się zarazić). Ale drugi motyw jest znacznie ważniejszy: to walka o władzę i wpływy. Autor przenosi czytelników do Indii, do ośrodka Jeevodaya. To tutaj w drugiej połowie XX wieku polski zakonnik stworzył miejsce pomocy potrzebującym, chorym i cierpiącym. Tyle tylko, że możliwość decydowania o czyimś losie może prowadzić do nadużyć – i w przypadku ośrodka, o którym Paweł Smoleński pisze, nie było inaczej. Relacja wiąże się z naświetlaniem licznych problemów natury etycznej (i nie tylko). Dobrostan chorych spada na dalszy plan. A skoro trzeba wybierać, komu można pomóc, a kogo odesłać do domu – pojawiają się niesnaski i okazje do naginania założeń do swoich celów. Ośrodek, który miał zostać stworzony do niesienia wsparcia, zamienia się w arenę walk o racje… i nie tylko.

Paweł Smoleński przybliża historię ośrodka Jeevodaya, przedstawia sylwetki opiekunów i wymagania stawiane wolontariuszom. Tłumaczy, co oznacza życie wśród chorych i z czym się wiąże. Jednocześnie próbuje obalać fałszywe przekonania na temat trądu. Czasami portretuje ludzi, którzy zostali przez społeczność skazani na banicję – i przy okazji wyjaśnia odbiorcom, jak w Indiach obecnie traktuje się trędowatych. Coś, co wydaje się nie do pomyślenia w europejskich warunkach, tutaj jest na porządku dziennym. Dla ludzi to rodzaj koszmaru, dla czytelników – przeprawa pełna wyzwań. Bo na pewno „Trędowate kobiety czyszczą ryż” to nie lektura przyjemna i relaksująca. Tu liczą się najbardziej kontrasty między codziennością mieszkańców ośrodka a tych, którzy mieli przychodzić im z ratunkiem. Oczywiście nie wszyscy są źli i nie wszyscy chcą źle, niektórzy jednak w obliczu uzyskanej nagle władzy zaczynają się zachowywać niepokojąco. To test dla humanizmu – i przy tym wiadomość, do czego zdolni są ludzie z dala od społecznych systemów kontroli.

Paweł Smoleński pisze plastycznie. Przedstawia obrazki, które trafiają do umysłów i niosą w sobie wielki ładunek emocjonalny. To niewielka objętościowo książka – ale robi ogromne wrażenie. Do tego prezentuje odbiorcom świat, który teoretycznie nie powinien już w takiej formie istnieć. Smoleński sprawdza, jak bardzo ludzie mogą zmieniać sobie nawzajem świat – na różne sposoby i dla różnych celów. I w tym wszystkim potrzeba niesienia pomocy potrzebującym staje się najmniej ważnym powodem podejmowania działań. Dlatego „Trędowate kobiety czyszczą ryż” to nie jest książka pokazująca inność (kultury, obyczajów czy pomysłów na życie). To opowieść o mechanizmach psychologicznych, które w odpowiednich warunkach zostają uruchomione niezależnie od miejsca i czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz