Iskry, Warszawa 2025.
Wizja przeszłości
Z przeplatania się historii i polityki Robert Kostro zdaje sobie sprawę doskonale. Nie ma złudzeń, że jedna dziedzina bez drugiej nie istnieje. Sam po zmianie opcji politycznej zostaje usunięty ze stanowiska dyrektora Muzeum Historii Polski – instytucji, którą zakładał, którą kierował i z którą był mocno związany. I wydaje się, że ta książka powstała właśnie po to, żeby mógł się poskarżyć. Składa się z dwóch części – w pierwszej Robert Kostro opowiada o tym, jak przebiegało jego zwolnienie, ale też jak tworzyło się muzeum i jak się kształtowała jego wizja. Prezentuje swoje pomysły i rozwiązania, ale też spotkania z politykami, którzy mogli decydować o części spraw. Dba o to, żeby wykreować się w oczach szerokiej publiczności na człowieka, który Muzeum Historii Polski żyje i który poświęca wszystko dla pracy. Jednocześnie jest pełen żalu i goryczy, jednoznacznie naświetla moment rozstania ze stanowiskiem: opisuje możliwości, jakie otrzymał – i własną postawę wobec owych możliwości. Nie ma tu miejsca na żadne biograficzne wstawki: nie liczy się nic poza polityczną otoczką zwolnienia. Piotr Zaremba zresztą nie prowadzi rozmowy, raczej pozwala się swojemu interlokutorowi wygadać, zaprezentować wszystko, na co ma ochotę. Prosi jedynie o doprecyzowanie, żeby czytelnicy nie zapomnieli o jego istnieniu i żeby nadać całości formę wywiadu. Sytuacja odrobinę zmienia się w drugiej połowie tomu. Tutaj nie ma już miejsca na rozpamiętywanie wciąż tej samej sytuacji, za to podkreśla się wizję Muzeum Historii Polski – w odniesieniu do istniejących placówek o podobnej tematyce (ale z różnych stron politycznych). Robert Kostro zajmuje się między innymi kwestią ograniczenia tematycznego: gdyby Muzeum Historii Polski zamienić na Muzeum Polski, nie udałoby się skomponować sensownych wystaw ani gromadzić eksponatów – brak klucza uniemożliwiłby prowadzenie instytucji. Ale dalej Piotr Zaremba zajmuje się już pytaniem o kolejne momenty historyczne. Pozwala rozmówcy przedstawiać poglądy na kolejne wydarzenia z odległej i bliskiej przeszłości – sprawdza nie tylko, co Robert Kostro sądzi o różnych punktach historii, jak je interpretuje i jak przekłada się to na zbiory Muzeum Historii Polski. To tu naprawdę Kostro może przedstawiać swoje rozwiązania i forsowane przez siebie kwestie. Świadomy, że każda ekspozycja wymaga pomysłu, wewnętrznej narracji i nawet przy największym budynku – wiąże się z ograniczeniami, tu zyskuje szansę, żeby wybronić się ze swoją wizją i przekonać do niej czytelników. To tu może się chwalić osiągnięciami i wykorzystywaniem nowych form prezentacji eksponatów. Traktuje też wywiad jako możliwość edukowania społeczeństwa: zwraca uwagę na wydarzenia istotne z jego perspektywy. I tu też nie ma polemiki, Piotr Zaremba wysłuchuje opowieści i wytycza kolejne tematy.
Przedstawia się Robert Kostro jako państwowiec i konserwatysta. I z tą świadomością trzeba sięgać po książkę „Państwowiec w muzeum”. To opowieść, której nie da się traktować ani jako monografii, ani jako prezentacji Muzeum Historii Polski – liczą się kwestie indywidualne, znacznie bardziej niż te publiczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz