Ale, Warszawa 2025.
Żar
Powieści erotyczne charakteryzują się jednym, powtarzalnym kształtem narracji, prowadzonej przez parę głównych bohaterów na przemian. To oczywiście najprostszy sposób na zaprezentowanie argumentów i uczuć – i na odsłonięcie najbardziej skrywanych przemyśleń. Dla odbiorczyń to szansa na dotarcie do źródeł potencjalnych konfliktów jeszcze zanim dotrą do nich bohaterowie. A dotrą na pewno, bo poza płomiennym seksem trzeba jeszcze odrobiny komplikacji, żeby zapracować na „długo i szczęśliwie”. Lena M. Bielska nie rezygnuje ze sprawdzonych metod, „Bitterful” to opowieść dokładnie na tym schemacie rozpinana.
Autorka stawia w tej powieści na kwestię podległości w seksie i na większą niż zwyczajowo przyjmowana różnicę wieku między bohaterami (chociaż i tak jest ostrożna w swoich rachunkach: piętnaście lat starszy mężczyzna to nie bariera nie do przejścia). Ana ma dwadzieścia trzy lata i dopiero zaczyna wchodzić w dorosłość: do tej pory zachowywała się raczej jak zbuntowana i zdystansowana od świata nastolatka. Właśnie została zdradzona i straciła jednocześnie chłopaka i najlepszą przyjaciółkę – nic dziwnego, że marzy o zmianie środowiska. Bjarne z kolei to przyjaciel jej wujka. Bjarne próbuje się wydostać z nieudanego małżeństwa i nie stracić przy tym odziedziczonego po rodzicach majątku w postaci firm, które kocha i prowadzi zgodnie z zamysłem twórców. Bjarne jest wycofany i mrukliwy, wygląda jak Wiking, tak zresztą traktuje go Ana, rozmiłowana w tym typie urody. Bohaterka ma wspomóc mężczyznę w prowadzeniu kont społecznościowych jego firm. Zna się na tym i jest w tym świetna – tu nie trzeba doświadczenia a kreatywności. Oczywiście między tym dwojgiem wybucha najpierw gwałtowne pożądanie, później miłość – co do tego w ogóle nie ma wątpliwości, po to przecież Lena M. Bielska tę historię opowiada. W tle jest niezgoda bliskich Any na taki związek (pikanterii ma dodać fakt, że to sama Ana nie mogła zaakceptować znacznie młodszej żony wujka). Autorka pozwala swoim bohaterom na odkrywanie wzajemnych łóżkowych upodobań i przeprowadza od ostrego seksu (tu potrzebne jest nawet hasło bezpieczeństwa, żeby można się było bawić bez ograniczeń) do czułości i romantyzmu (co dziwne, nie da się tego w „Bitterful” łączyć, albo pożądanie bez miłości, albo miłość bez spełniania wzajemnych fantazji spoza waniliowego seksu). Autorka ucieka do świata, który jest pozbawiony problemów finansowych (wujek Any to jeden z najbogatszych ludzi w ogóle, przynajmniej tak kobieta go postrzega, zabezpieczona przez niego na przyszłość), więc można wypracowywać tu zupełnie inne kłopoty, które mogą się stać przeszkodą na drodze do szczęścia. Trochę pułapek musi się przecież wydarzyć, żeby Ana wykazała się rozsądkiem i żeby Bjarne wyszedł ze swojej skorupy. Wszystko razem jest jednoznaczne i przewidywalne – ale też nie dla zaskoczeń po ten gatunek będą odbiorczynie sięgać. Wszystko rozgrywa się w romantycznej scenerii: na pustkowiu, pod zorzą polarną, z dala od imprez i pokus, które mogłyby zaburzyć widmo związku w przyszłości. Ale sceny seksu Lena M. Bielska rozpisuje tak, żeby odbiorczynie nie czuły się zawiedzione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz