wtorek, 20 maja 2025

Justyna Bednarek: Zjawa na zamku w Łajsku Dolnym

Harperkids, Warszawa 2025.

Emocje

Dobrą zachętę do czytania dla najmłodszych proponuje Justyna Bednarek. „Zjawa na zamku w Łajsku Dolnym” to krótka, ale dynamiczna i wypełniona niezwykłymi (chociaż realistycznymi) wydarzeniami książeczka na pierwszym poziomie serii Czytam sobie. Ten poziom charakteryzuje się absolutnym brakiem dwuznaków – i rygorystyczność w tym zakresie już wiele razy wyprowadzała kolejnych autorów na mielizny, bo w poszukiwaniu słów bez „niebezpiecznych” dla maluchów „sz” „cz” albo „ch” prowadzi oczywiście do sięgania po synonimy. Problem w tym, że owe synonimy często są mniej przez dzieci kojarzone i automatycznie przez to trudniejsze do przeczytania niż wyrazy powszechnie spotykane, za to z groźnymi dwuznakami. Warto byłoby trochę zastanowić się nad tą strategią – bo faktycznie często utrudnia tekst zamiast go upraszczać.

Najmłodsi, ci, którzy dopiero poznają litery i mają ćwiczyć czytanie, otrzymują potężną już serię tomików, spośród których mogą wybrać najbardziej atrakcyjne dla siebie gatunki i tematy. Justyna Bednarek ma wielką szansę na zdobycie popularności wśród małych odbiorców – oto bowiem decyduje się na historię o duchach, przynajmniej w założeniu, bo prawdziwego ducha tu nie będzie i zupełnie nie ma się czego bać – ale wabik, i to potężny, istnieje. Duch robi wszystkim mieszkańcom psikusy – pewnego bohatera nawet klepie w pupę, co bardzo rozśmieszy czytelników. Ale tak dłużej być nie może, trzeba sobie poradzić z problemem i w tym celu bohaterowie konstruują pułapkę. A właściwie – zjawołapkę. I chociaż Justyna Bednarek prowadzi narrację dynamiczną i interesującą, jeden zwrot budzi wątpliwości: czy naprawdę dzieci, które dopiero zaczynają swoją przygodę z czytaniem, poradzą sobie ze stroną, na której bohaterowie zainstalowali zjawołapkę? To może być wyzwanie zniechęcające do lektury – zwłaszcza że kiedy na marginesach pojawiają się literowane słowa, nie ma tam aż tak skomplikowanych.

Na szczęście w pozostałej części tomiku takich wyzwań już nie ma, czyta się to całkiem dobrze (pod koniec znajduje się – rzecz jasna – zestaw naklejek i pytań kontrolnych), ogląda się również znakomicie dzięki dobrym ilustracjom. Autorka bajki stawia na nieoczekiwaną puentę, nikt nie da rady przed czasem domyślić się finału, a to, kim faktycznie była zjawa, zaskoczy każdego – i rozśmieszy przy okazji. Jest to tomik niewielki, za to wypełniony akcją tak, że dzieci nie będą chciały się od lektury oderwać. Uda się je przekonać, że warto czytać książki i że to bardzo przyjemna rozrywka, która w dodatku nie tylko mówi coś ciekawego o świecie, ale też może rozśmieszyć. To jedna z lepszych pozycji w serii Czytam sobie – na pierwszym poziomie cyklu. Warto podsunąć ją dzieciom – dzięki temu polubią czytanie i nie zauważą wysiłku wkładanego w ćwiczenie go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz