Wydawnictwo Literackie, Kraków 2024.
Rośliny
W życiu Miki ludzie często zawodzą. Mają swoje dramaty i niezbyt często zastanawiają się nad tym, jak funkcjonują w egzystencji innych. Nie cofają się przed krzywdzeniem ich w dążeniu do realizowania własnych celów. Nic dziwnego, że Mika stawia na rośliny. Rośliny nie zawodzą, da się je zrozumieć, przynoszą sporo radości, a poza tym – mogą stać się źródłem zarobku. Mika wprawdzie potrzebuje towarzystwa w różnych momentach – ale wie, że nie powinna ufać innym. Pracuje jako ogrodniczka, zajmuje się projektowaniem wymarzonych ogrodów, a informacje, jakie uzyskuje od swoich klientów, przerabia na rysunkowe szkice – tak najłatwiej jej uporządkować potrzeby i charaktery napotkanych osób. Mika ma za sobą trudną przeszłość, jednym z elementów życiorysu, który najchętniej ukryłaby przed postronnymi, jest fakt pobytu w poprawczaku w młodości. Wprawdzie nie zawiniła, padła ofiarą znacznie sprytniejszych od niej – jednak nawet po latach każdy, kto odkryje tę tajemnicę, ocenia po pozorach. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko może, Mika ucieka w pracę i udowadnia własną wartość działaniami w cudzych ogrodach. Zajęcia może przypadkowo łączyć: jedna z klientek ma dwoje nastoletnich dzieci z problemami w środowisku rówieśników – i ogród urządzony pod linijkę. Inna kobieta woli, żeby przy jej domu nie wprowadzać żadnych sztucznych ograniczeń i jak najmniej ingerować w przyrodę. Ale to nie perypetie związane z pielęgnowaniem zieleni zaprzątają tu czytelników, a kwestia adopcji i problemów z przeszłości, które ciągną się za człowiekiem i w dorosłym życiu. Pojawia się tu dziennikarz, który zajmuje się tematem dzikich adopcji: chce dowiedzieć się jak najwięcej o rodzinach, które przygarniały pod swój dach małe dzieci… z pominięciem procedur adopcyjnych. Jest tu też sporo motywów związanych z dzisiejszymi kłopotami młodego pokolenia: jeden z nastolatków, wyróżniający się zachowaniem, jest prześladowany przez kolegów, jego siostra wpada w złe towarzystwo ze względu na drogę, którą wybiera jako trampolinę do kariery. Z tym wszystkim Mika radzi sobie zupełnie poza swoimi kompetencjami – ale wie, że wrażliwość i empatia mogą przydać się w każdej sytuacji. Zwłaszcza kiedy rodzice nie zwracają uwagi na zmartwienia pociech, bo sami mają sporo własnych trosk.
„Opiekunka marzeń” to książka bardzo różniąca się od standardowych czytadeł obyczajowych Agnieszki Krawczyk – tym razem autorka nie koncentruje się na tworzeniu azylu dla czytelniczek, nie ma tu miejsca, w którym wszystkie problemy rozwiązują się same i nawet jeśli obcy do niedawna ludzie zapewniają wsparcie, to jednak trzeba się sporo namęczyć, żeby wypracować równowagę. Agnieszka Krawczyk stawia tym razem na prozę psychologiczną – funduje odskocznię od prostych i zabawnych obyczajówek. Nie ma tu miejsca na błyskawiczne spełnianie marzeń, jest za to gęstsza proza i pełen zestaw spraw, które do szczęśliwych żywotów standardowych bohaterek tej autorki wstępu by nie miały. Więcej miejsca przeznacza się tutaj na rozważania na temat traum i sposobu radzenia sobie z nimi tak, żeby wypracować normalność. Nic nie przychodzi łatwo – i może w ten sposób autorka dotrze do zupełnie innego kręgu odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz