bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2024.
Kopiowanie
Kiedy inżynierowie nie wiedzą, jak rozwiązać problem, przyroda może przyjść im z pomocą. Wystarczy sprawdzić, jak radzą sobie z danym zagadnieniem rozmaite stworzenia – nawet te najmniejsze – i nie lekceważyć wskazówek dostarczanych przez organizmy żywe. Najczęściej kryją się w nich odpowiedzi na skomplikowane nawet pytania, a naśladowanie natury wychodzi ludziom na dobre. To naśladowanie objawia się nieoczekiwanymi często powiązaniami – i tak niesporczaki uczą świat medycyny, jak przechowywać szczepionki, oczy homarów pozwalają oglądać inne galaktyki dzięki konstrukcji teleskopów. Sekwoje pokazują, jak łapać wodę z mgieł (i tworzyć odpowiednie, czyli najbardziej wydajne, narzędzia), mrówki działają jako inteligencja rozproszona, co przydaje się przy budowie komputerów. Osoby, które mają problem z krążeniem, mogą odczuć ulgę dzięki temu, czego badaczy nauczyły żyrafy, a omułki pozwalają tworzyć klej. I tak dalej, każdy rozdział tej książki to nowa i osobna przygoda – i to przygoda w wielkim stylu. Kristy Hamilton doskonale wie, jak pisać o odkryciach naukowych i przenosić je na ciekawostki zrozumiałe nawet przez przeciętnego czytelnika. Nie trzeba być wybitnym umysłem, żeby czerpać radość z tych opowieści – ale odbiorcy poszukujący ambitnych lektur będą usatysfakcjonowani tymi odkryciami.
Autorka podróżuje i poznaje ludzi, którzy są w stanie przedstawić w przystępny sposób (co oznacza także wielki entuzjazm) efekty swoich prac, dzielą się pasją i wprowadzają w tajniki własnych światów. Podaje odpowiednie wyjaśnienia, unikając skomplikowanych fraz i zniechęcających odbiorcę terminów – tu wszystko jest zrozumiałe i ciekawe, zwłaszcza dzięki odległym czasami skojarzeniom. Za częścią wynalazków i odkryć stoi przypadek – ludzka historia, która zapoczątkowała odpowiednie badania albo przyczyniła się do konkretnych poszukiwań. I właśnie ten pierwiastek – obecność ludzi, którzy zwyczajnie próbowali rozwiązać swoje (lub bliskich) codzienne problemy bywa największym magnesem w książce. „Dzikie pomysły natury” to publikacja przygotowana z pomysłem. Ponieważ tematy zmieniają się diametralnie w każdym rozdziale, przynosi odbiorcom naprawdę dużo ciekawostek, anegdot i informacji, do których ci w inny sposób mogliby po prostu nie dotrzeć. Czyta się tę książkę znakomicie, bo Kristy Hamilton popisuje się gawędziarskimi umiejętnościami i wyczuciem potrzeb czytelników. Zaspokaja ciekawość i prowadzi przez anegdotyczne meandry nauki, cieszy wyczuleniem na to, co nietypowe, oryginalne lub dziwne – dzięki temu „Dzikie pomysły natury” przyciągają niebanalnością skojarzeń. Im bardziej odległe od siebie punkty inspiracji i efektów, tym lepiej z perspektywy odbiorców – trzeba bowiem przejść dłuższą drogę, żeby w ogóle dostrzec potencjał na rozwiązanie problemu. A w tej książce podobnych dalekich tras jest mnóstwo. Przy okazji rozmówcy autorki wskazują często kwestie, które wymagają ingerencji człowieka lub obszary, w jakich niezbędne są zmiany – to również wyczula czytelników na konieczność dbania o planetę i środowisko.
Jest to tom obszerny – i bardzo dobrze, bo każdy kolejny rozdział coraz bardziej zaostrza apetyt na dalszy ciąg. Czytelnicy mogą się tu zamienić niemal w poszukiwaczy skarbów w świecie przyrody, mogą koncentrować się na powiązaniach między naturą i nauką – i przekonywać się, jak wiele inspiracji da się czerpać ze świata zwierząt i roślin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz