poniedziałek, 23 grudnia 2024

Małgorzata Starosta: W jedną noc dookoła świata

Kropka, Warszawa 2024.

Cud świąteczny

Wszystko wskazuje na to, że pięcioletnia Zoja nie będzie mogła spełnić swojego świątecznego marzenia – nie spędzi czasu z najbliższymi. Wprawdzie ma przy sobie babcię, ale jej rodzice-lekarze wyjechali na sześciotygodniowy kontrakt do Afryki i mimo starań nie zdążą wrócić na wigilię. Ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne samoloty nie mogą lądować w Europie i babcia powoli szykuje Zoję na przykrą niespodziankę. Stara się, żeby święta minęły bez smutków, ale nieobecności rodziców nic dziewczynce nie wynagrodzi. Nawet akcja Świętego Mikołaja. Zoja postanawia w pewnym momencie wycofać swoje dotychczasowe życzenia, pisze osobny list (z pomocą babci, która na kartce zapisuje co trudniejsze wyrazy) i prosi o powrót rodziców. Święty Mikołaj razem z elfami pojawia się u bohaterki w domu i zabiera ją przed wigilią na wyprawę dookoła świata. Zoja i tak nie ma nic ciekawszego do roboty, a święta przestały ją cieszyć – bierze więc swoją ulubioną przytulankę, Miętusa, i wsiada na mikołajowe sanie. Może odbyć pouczającą podróż – przekona się, jak obchodzi się święta w Australii i kto zastępuje Świętego Mikołaja we Włoszech. Poznaje lokalne kultury i zwyczaje bożonarodzeniowe – co trochę odwraca jej uwagę od aktualnego zmartwienia. Rzecz dzieje się podczas jednej tylko nocy – ale czas ulega nietypowemu rozciągnięciu, to jeden z bożonarodzeniowych cudów, który umożliwia Mikołajowi i jego świcie pracę. Zoja nie potrafi się cieszyć odkryciami – zwłaszcza gdy traci ukochaną maskotkę podczas wyprawy.

Bo właściwie Małgorzata Starosta mogłaby poprzestać na najprostszym wyjaśnieniu: Zoja, chociaż nie ma pojęcia o obchodach Bożego Narodzenia w różnych stronach świata, zwyczajnie śni o prawdziwej przygodzie. Przekonuje się, że Święty Mikołaj przynosi podarki tylko dzieciom – bo inaczej by nie zdążył. Że na swojej mapie ma zaznaczone miejsca, w których znajdzie dzieci. Ale najważniejsze staje się to, że odzyskuje swoją przytulankę w nietypowych okolicznościach – trudniejszych do wyjaśnienia niż podróż w saniach Mikołaja. Małgorzata Starosta decyduje się na odrobinę grudniowego cudu – i tym częstuje dzieci, które czasami mogą tracić nadzieję na pomyślne rozwiązanie swoich kłopotów.

Autorka rozbudowuje tu historię, nadając jej też walory edukacyjne. Odnosi się pośrednio do tematu emigracji zarobkowej i do rozłąki z najbliższymi – sytuacji, które nie są komfortowe dla żadnego dziecka, zwłaszcza w wyjątkowym czasie świąt. Do tego dochodzą klimatyczne ilustracje – uzupełniają one opowieść i zamieniają książkę w piękny album do oglądania. Ta publikacja ma przypominać dzieciom o bożonarodzeniowych cudach i o marzeniach, które mogą się spełnić, kiedy mocno się w nie wierzy. Autorce nie są tu potrzebne racjonalne wyjaśnienia (chociaż zapewne dałoby się je wyznaczyć w fabule) – bardziej liczą się ulotne wrażenia i chwile spędzane w towarzystwie istot z wyobraźni i wierzeń. Zoja to bohaterka, która przeżywa nietypowe przygotowania do świąt, dowiaduje się czegoś przy okazji swojej podróży i odpędza czarne myśli przez działanie. Jest to historia w oryginalny sposób łącząca problemy współczesnego świata i klasyczne motywy bożonarodzeniowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz