Harperkids, Warszawa 2024.
Hotel
Przedostatnia przygoda sierot Baudelaire to okazja do przypomnienia sobie najczarniejszych charakterów serii (a takich nie brakuje, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że autor lubuje się w rzucaniu kłód pod nogi dzieciom). „Przedostatnia pułapka” zmusza rodzeństwo do pojawienia się w pewnym hotelu. Tutaj odbędzie się swoisty sąd nad bohaterami – którzy, jak zwykle, muszą znaleźć wyjście z kryzysowej sytuacji. Nie należy to zadanie do prostych, ale przecież w historiach, które proponuje Lemony Snicket, nie ma miejsca na spokój i powolność – liczy się dynamizm akcji, a także zestaw najbardziej nieprawdopodobnych zdarzeń. Nie dziwi zatem, że po raz kolejny okazuje się, że bliźniaki są w rzeczywistości trojaczkami – tyle że o jednym niewielu słyszało. Nie dziwi też, że zestaw zadań dla bohaterów wydaje się nie do przejścia dla sporej grupy dorosłych, tu muszą sobie z nim poradzić dzieci. Wioletka, Klaus i Słoneczko, nawet jeśli w ciągu całego cyklu zdołali podrosnąć, przecież wciąż jeszcze są dziećmi – wprawdzie przyzwyczajonymi do radzenia sobie samodzielnie i do nieliczenia na pomoc dorosłych, jednak to nie zmieni ich wieku. Imponujący zbiór doświadczeń to co innego – i w „Przedostatniej pułapce” można będzie wracać do poszczególnych tomów w cyklu, żeby przypominać sobie, kto i w jakich okolicznościach pojawiał się jako czarny charakter. Wydaje się, że wszyscy wrogowie połączyli siły, żeby ostatecznie pogrążyć rodzeństwo Baudelaire – ale też sami bohaterowie stali się już znacznie bardziej sprytni i samodzielni niż byli na początku. Trudny jest los sierot – ale te konkretne wcale nie potrzebują współczucia ani litości, same stawiają czoła kolejnym trudnościom i zamieniają się niemal w superbohaterów, zupełnie niepostrzeżenie. W „Przedostatniej pułapce” nie ma może tak dużo brawury, ale i tak rodzaje broni, z powodu której można zginąć albo miejsc bez wyjścia jest mnóstwo. Dzieci lawirują między kolejnymi niebezpieczeństwami po to, by w końcu stanąć przed wszystkimi złoczyńcami ze swojego świata – a taka konfrontacja wymagać będzie od nich sporo odwagi i przenikliwości. Przecież nie może być tak, że sieroty Baudelaire po tym, co przeszły, poddadzą się i zaprzepaszczą wszystko, co osiągnęły. Lemony Snicket stawia na absurd. Nie interesuje go prawdopodobieństwo wydarzeń, nie zastanawia się też nad psychologicznymi aspektami funkcjonowania bohaterów w zdegenerowanym społeczeństwie – znaczenie ma wyłącznie dynamiczna fabuła i jej stworzeniu poświęca wszystkie siły. Tworzy książkę, która ma dzieci przekonać do siebie nonsensownością logicznie następujących po sobie wydarzeń, specyficznym humorem i szybkim rytmem. Żeby z kolei zaspokoić oczekiwania dorosłych, Lemony Snicket postanawia tłumaczyć odbiorcom co pewien czas wybrane frazy i sformułowania, których używa w narracji albo w dialogach – sięga wówczas po swoiste didaskalia, dopowiada znaczenia i intencje bohaterów, czym subtelnie podnosi kompetencje językowe dzieci. Wprawdzie odbiorcy mogą być czasem zmęczeni ciągłym wybijaniem ich z rytmu opowieści przez edukacyjne wstawki – ale da się zrozumieć takie postępowanie autora, to jedna z cech charakterystycznych serii i element komediowy. „Przedostatnia pułapka”, dwunasta księga przygód rodzeństwa Baudelaire, to opowieść stworzona po to, żeby podważać „prawdziwe” historie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz