Nasza Księgarnia, Warszawa 2024.
Lotnisko
Sherri Duskey Rinker trafiła na temat, który miał być pomysłem na jedną książeczkę, a rozrasta się już w całkiem spory cykl, szczególnie lubiany przez małych chłopców - ale także przez wszystkie dzieci zmęczone księżniczkowymi trendami w literaturze czwartej. Tu zmienia się perspektywa: antropomorfizowani bohaterowie wywodzą się z placu budowy (kolejni dołączają w zależności od potrzeb) i swoimi działaniami tworzą kolejne miejsca ważne dla miejskiej infrastruktury. Czasami tylko zachowują się jak ludzie (była tu na przykład kołysanka). Przede wszystkim jednak autorka i ilustrator (AG Ford) zapewniają dzieciom wgląd na teren zwykle ogrodzony i strzeżony, niezbyt bezpieczny dla maluchów, za to arcyciekawy. "To plac budowy... czy pas startowy?" to kolejny tomik rymowanego cyklu - łatwo się domyślić, że tym razem dzielne maszyny zabiorą się za rozbudowę lotniska. Dotychczasowe jest niewydajne, samoloty muszą czekać w kolejkach, a to wszystkich frustruje. Trzeba zatem zbudować nowe, wygodne pasy do startów i lądowania, a kiedy już znajdzie się miejsce na samoloty - można przedstawiać kolejne imponujące maszyny. Znów Sherri Duskey Rinker będzie zatem poszerzać słownictwo dzieci i przedstawiać im nazwy i rodzaje samolotów - ale nie zapomni o starych bohaterach, wprowadzi wszystkich, którzy mogą pomóc na lotnisku: w wykopach, wylewaniu betonu i utwardzaniu dróg, ale też w oczyszczaniu asfaltu ze śladów gumy. Naprawdę imponujący zestaw maszyn pracuje, żeby samoloty mogły bezpiecznie startować i lądować - a fakt, że powiększa się lotnisko, nadaje jeszcze większy rozmach książeczce.
Sherri Duskey Rinker nie traci czasu na nudne opisy. Tu cały czas coś się dzieje, wszyscy krzątają się i wykonują swoje prace, a czasami pomagają też innym, bo wspólne działanie jest równie ważne jak samodzielność w realizowaniu obowiązków. Na oczach dzieci wyrasta prawdziwe lotnisko - to satysfakcjonująca i angażująca maluchy lektura. Nie tylko można tu przyjrzeć się pracom maszyn budowlanych (i poszerzyć wachlarz zabaw dziecka), ale też polubić samych bajkowych (a jednak trochę realistycznych) bohaterów. Ważną rolę odgrywa w tym jakość ilustracji. AG Ford proponuje rysunki z wyraźnymi śladami kredek i cieniowania, pełne szczegółów (ale nie przeładowane nimi, tak, żeby wygodnie się tomik oglądało, ale żeby maszyny nie były infantylne i zbyt upraszczane). Tu mniejsze znaczenie ma bajkowość, a większe - praca nad kolejnymi obiektami. Maszyny w centrum zainteresowania to proste przeniesienie obserwacji kilkulatków, które przeważnie nie mogą się oderwać od widoku wielkich pojazdów. Dzięki takim książeczkom dzieci mogą rozwijać swoje pasje - przekonywać się, co dzieje się na placach budowy różnych rodzajów. "To plac budowy... czy pas startowy" jest tomikiem jak zwykle świetnie przetłumaczonym - Joanna Wajs radzi sobie i z rytmem, i z rymami bez zarzutu: warto na to zwrócić uwagę w zalewie bylejakości tekstowej. Tutaj lektura dostarczy satysfakcji i dzieciom, i ich rodzicom - wspólne śledzenie znanych już postaci w kolejnym błyskawicznym działaniu to przepis na przyjemną rozrywkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz