Mova, Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2024.
Oswajanie
Magnolia jest postacią, której nie da się nie lubić, chociaż robi wiele, żeby na niechęć odbiorców zapracować. Jednak to dziewiętnastolatka, która próbuje poradzić sobie z przytłaczającą rzeczywistością. Właśnie umarła jej babka - więc Magnolia czuje się samotna. Zagubienie zresztą nie opuszczało jej i wcześniej, ale teraz już idzie na całość w autodestrukcyjnych działaniach. Magnolia stres rozładowuje przez seks z przypadkowymi mężczyznami poznawanymi na Tinderze - sprowadza ich do siebie tylko po to, żeby jej alter ego mogło zaspokoić swoje żądze i w ten sposób przynieść ukojenie. Oczywiście ukojenia nie przynosi, przynosi za to trochę kłopotów. Największe zmartwienie to brak pieniędzy. I tu z pomocą przychodzi właściciel domu pogrzebowego, który oferuje rodzinom zmarłych nietypową usługę. Dobra charakteryzacja i odrobina aktorskiego talentu - to wystarczy, żeby pogrążonym w żałobie pozwolić na pożegnanie z bliskimi - jeszcze na żywo. Magnolia ma pracować jako modelka, która udaje medium: ma przekazywać zrozpaczonym krewnym wiadomości z zaświatów. Oznacza to ogrom emocji i bardzo silnych wzruszeń - ale Magnolia jest już osobą mocno doświadczoną przez życie i nie ulega zbyt często sentymentom. Może konfrontować się z cierpiącymi rodzinami i wcielać się w rozmaite postacie - da sobie radę z tak nietypowym zadaniem, bo potrafi znieczulać emocje. Ale poza występami w domu pogrzebowym pojawia się jeszcze jeden motyw dotyczący przemijania: babka, która objawia się bohaterce w różnych chwilach (i w różnych stopniach rozkładu). Ma do przekazania informacje, które mogłyby zmienić egzystencję Magnolii - tyle że dziewczyna niekoniecznie chce słuchać. Musi spotykać się z krewną - bo to nie ona dyktuje warunki.
W tej powieści seks przeplata się ze śmiercią, nie ma żadnych granic ani zahamowań, a zdarzyć się może absolutnie wszystko. Monica Brashears nie kieruje się bowiem ani oczekiwaniami czytelników, ani stereotypami czy schematami w fabułach. Podąża za własnymi pomysłami i przez to może częstować odbiorców zupełnie nieoczekiwanymi rozwiązaniami. "Dom pogrzebowy Cottona" w zwyczajnym świecie budziłby mnóstwo wątpliwości o etyczne strony oferty - jednak w tym wypadku nie ma mowy o psychologicznych dylematach. Można bohaterom zafundować dowolne zestawy doświadczeń bez zastanawiania się, jak to wpłynie na ich mentalność. Monica Brashears zajmuje się raczej uatrakcyjnianiem fabuły niż pogłębianiem charakterów - wystarczająco wyraziste są same przygody. "Dom pogrzebowy Cottona" to książka, która nie zapewni azylu - raczej będzie szarpać nerwy, przypominać o tym, co niewygodne i niechciane - i właśnie dzięki temu tak bardzo przyciąga. Monica Brashears zapewnia odbiorcom przygody z pogranicza rzeczywistości (i bardzo nieprawdopodobne), dzięki czemu może zwrócić uwagę na inne aspekty funkcjonowania w społeczeństwie. "Dom pogrzebowy Cottona" to rozedrgana narracja, zestaw trudnych doświadczeń i komplikacji - ale jako całość bardzo uwodzi. To propozycja idealna dla wszystkich zmęczonych schematami fabularnymi - tu się ich nie znajdzie. Monica Brashears pisze lekko i z pazurem, stawia na dramaty i na sytuacje bez wyjścia - i jest w tym bardzo dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz