Iskry, Warszawa 2024.
Analiza rodaków
Książka ważna, książka zapomniana. Marcin Król w świadomości odbiorców funkcjonuje, chociaż niekoniecznie jako autor „Podróży romantycznej” – nie tylko ze względu na perypetie wydawnicze, ale też przemiany pokoleniowe, które młodszych od tego typu lektur zwykle odstraszają. Mowa tu bowiem o historii i o polityce, o splotach fikcji i rzeczywistości, które później przekładają się na obraz społeczeństwa. I nawet trafność uwag czy spostrzeżeń zawartych w rozłożystym eseju nie poszerzy kręgu czytelników: „Podróż romantyczna” jest erudycyjna i nie pozwala na płytką, pospieszną i bezrefleksyjną lekturę. Autor zamierza czytelnikom pokazać, jak kształtuje się świadomość narodowa i od jakich pułapek wolna nie jest. Mierzy się nie tylko z zestawem obserwacji czynionych w latach 80. XX wieku – jako przenikliwym tu i teraz, ale też z całym wachlarzem podsumowań i komentarzy tworzonych przez literatów czy myślicieli. Obala mity, ale najpierw przedstawia ich fundamenty, sprawdza, na czym zostały wzniesione. Wydaje surowe oceny dotyczące najgorszej strony polskości, pyta o moralność i o przyczyny kolejnych wyborów. Jednocześnie bardzo trafnie (chociaż gorzko) podsumowuje tendencję choćby do upodobania do spisków. Przygląda się rzeczywistości polskiej przez pryzmat romantycznych ideałów i fantazji – analizuje dychotomiczne podziały, które kształtują tożsamość narodową, przynajmniej w jej podstawowej, spopularyzowanej i pospolitej równocześnie wersji. Odczytuje romantyków po to, by znaleźć w nich klucz do zrozumienia rzeczywistości – i takie narzędzia od czasu do czasu prezentuje też czytelnikom, zamienia ich w świadomych wad i problemów. Uczy rozumienia procesu tworzenia się historii: zupełnie jakby wierzył, że nadbudowa z sentymentów i nadziei mogła ulec przemianie po wyjaśnieniu najbardziej czytelnych błędów. Podejmuje ryzyko krytykowania i naprostowywania, ale też raczej zdaje sobie sprawę z bezsensowności podobnych działań – przecież nic się przez wieki w mentalności ludzi nie zmienia.
Przeglądanie się w lustrze, jakie podsuwa Marcin Król, wygodne ani miłe nie jest, bo też i nie może być – skoro autor dostrzega i piętnuje zestaw narodowych pomyłek. Stawia przecież na praktyczność, a tej w kolejnych działaniach, zwłaszcza zrywach ogólnokrajowych, trudno się dopatrywać. Król widzi, co dzieje się z wielkimi tradycjami i z zestawem przekonań chętnie wykorzystywanych w roli politycznego oręża dowolnej strony sceny. Widzi, przestrzega, ale też zdaje sobie sprawę z braku możliwości dotarcia do sumień. Polacy – to zjawisko nie do przekształcenia na drodze rozumowej. Owszem, znajduje autor cały zestaw rozwiązań, tyle tylko, że świadomy jest ich nieprzydatności w kontekście polskiej „wiedzy”. Od literatów przechodzi do filozofów, od filozofów do wiary – wszystko po to, żeby uchwycić i wypunktować potrzebne zmiany. Nakreśla wprawdzie pewną szansę na ocalenie – ale jej sukces uwarunkowany jest od samego społeczeństwa, które potrzeb metamorfozy nie zauważa. W „Podróży romantycznej” zatem ściera się erudycja i intertekstualność z absolutnym odrzuceniem ideałów przez tych, którzy ocenie podlegają. Marcin Król nie może ratować – może jedynie naświetlać to, co już zostało powiedziane, przypominać i konfrontować opinie, żeby z takiego zestawu wyłoniła się esencja natury Polaka w kontekście wypracowanych przez romantyków postaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz