Biblioteka Analiz, Warszawa 2024.
Skarby
Każda praca, która wymaga stałego kontaktu z obcymi ludźmi, zmusza do wypracowania sobie odpowiednich mechanizmów obronnych. Dla Stanisława Karolewskiego metodą odreagowania stają się codzienne zapiski i dziennikowe zwierzenia – tu może dać upust sarkazmowi i uświadomić innym, z czym mierzy się na co dzień. „Sekrety antykwariusza. Czy w raju pachnie kurzem” to jednocześnie sposób na radzenie sobie z pandemią i na uporządkowanie wskazówek dla adeptów zawodu. Nawet jeśli ktoś pasjonuje się starociami – meblami, książkami, ozdobami, fotografiami i całym zestawem bibelotów, które znaleźć można w wielu mieszkaniach „po babci”, nie musi to oznaczać, że poradzi sobie jako antykwariusz. Stanisław Karolewski wręcz to wiele razy odradza, przedstawiając wyzwania, z jakimi sam się boryka. Zabiera wszystkich do Szarlatana – i tworzy przy okazji bardzo dobrą reklamę wrocławskiego antykwariatu. Opowiada o tym, co trafia na półki i do magazynów, jak się to zdobywa i jak się sprzedaje, jak prowadzi się social media i jak wchodzi w interakcje z klientami. Opowiada o niektórych przybywających do antykwariatu i o tych, którzy próbują się pozbyć odziedziczonych przedmiotów albo chcą zarobić na handlu antykami kompletnie bez wiedzy i przygotowania. Wyjaśnia, jak zirytować antykwariusza i co może zmęczyć – ale też co daje największą satysfakcję i nie pozwala choćby pomyśleć o innym zawodzie.
Dziennikowe zapiski nie mają ujednoliconej formy. Czasami autor stawia na dłuższe opisy i wynurzenia, innym razem rejestruje tylko błyskawiczne dialogi, które rujnują wiarę w inteligencję społeczeństwa: zwłaszcza wtedy, gdy ktoś musi dodatkowo zapytać o wypisane gdzieś informacje. Nic dziwnego, że karty dziennika wypełnione są ironią. Bywa zresztą, że nie warto komentować wyjątkowo głupich uwag i zachowań. Ale autorowi zależy też na edukowaniu społeczeństwa – i to nie tylko tej cząstki, która zechce kontynuować pracę w antykwariatach. Pokazuje, jakie postawy są nie do przyjęcia, jakie szkodzą przedmiotom gromadzonym przez antykwariuszy, co wiąże się z dodatkową pracą i co nie jest mile widziane, bez względu na prezentowany stopień uprzejmości. Z codzienności składają się te historie – są prawdziwe i często komiczne, chociaż zdarza się też, że podszyte w pełni zrozumiałą goryczą. Autor nie przymila się tu do czytelników, stawia za to na szczerość – wie, że albo w ten sposób zdobędzie publiczność, albo przynajmniej zachowa zdrowe zmysły (co prawdopodobnie sam by zanegował, jako że autoironia to jego chleb powszedni).
„Sekrety antykwariusza. Czy w raju pachnie kurzem” to przygoda dla odbiorców. Możliwość przekonania się, jak wyglądają działania z dala od wielkich korporacji i gwarancji stabilnego zatrudnienia. Ale też możliwość przekonania się, jak to jest łączyć pracę i pasję, być szczęśliwym dzięki obranej drodze. Z tego u Karolewskiego można czerpać. Zresztą zanim skończy się książka, odbiorcy będą już czuć się mocno związani i z autorem, i z jego żoną Agnieszką, i z prowadzącą antykwariat ofiarnie Martą. Wtajemniczenie w skarby jest tu bowiem bardzo osobiste.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz