wtorek, 4 czerwca 2024

Krystyna Mirek: Kiedy cię spotkałam

Luna, Warszawa 2024.

Ucieczka

Dwie kobiety uciekają z domu, ukrywając się przed sobą nawzajem. Obie trafiają do tej samej sąsiadki i przyjaciółki - przynajmniej na chwilę, zanim wyruszą dalej. Muszą pogodzić się z tym, co je spotkało, muszą przemyśleć sobie pewne sprawy i zastanowić się nad tym, co robić dalej - a do tego nie chcą oceniającego towarzystwa, choćby i najbardziej bliskiego. Zresztą bliskim najtrudniej się czasami przyznać do popełnionych błędów i do życiowych rozczarowań. Magda to nauczycielka języka polskiego. Nie odniosła żadnego wielkiego sukcesu w życiu, jest osobą, za którą nikt się nie obejrzy na ulicy. Samotnie wychowała córkę - rezygnując dla niej z kolejnych możliwych romansów i związków. Wszystko dla dobra dziecka i zapominanie o własnych potrzebach - to strategia, która w pewnym momencie musi zaowocować katastrofą. Magda zaufała niewłaściwemu mężczyźnie, a koszty są znacznie wyższe niż złamane serce. Straci na tym przecież dziecko... Zuza jest owym dzieckiem. Dorasta otoczona miłością, chociaż nie zna ojca. Odnosi sukcesy w pływaniu, wygrywa kolejne konkursy. Podczas treningów poznaje Samuela, ciemnoskórego i bardzo przystojnego chłopaka, który wykazuje zainteresowanie nią. Jednak po początkowych próbach flirtu i po interwencji przyjaciółki Samuel znika - a Zuza nie wie, co się stało. Potrzebuje czasu, żeby uporządkować własne uczucia i pogodzić się z nieszczęśliwą miłością. Znika, żeby nie musieć konfrontować się z matką - która w ostatnich tygodniach zaczęła się zachowywać zupełnie inaczej, najprawdopodobniej jak zakochana.

"Kiedy cię spotkałam" to pogodna obyczajówka Krystyny Mirek, niezbyt skomplikowana, ale ciekawa i pokazująca z różnych perspektyw życiowe dylematy. Dwie kobiety poruszają się w różnych środowiskach - a osoby zaangażowane w ich problemy także mają swoje życiorysy i swoje sprawy - w nie Krystyna Mirek potrafi zaangażować czytelniczki. Dzieje się tu bardzo dużo nie tylko w warstwie emocjonalnej. Owszem, najbardziej autorka akcentuje właśnie ją - ale bez skazywania się na jeden rodzaj uczuć. Nie liczy się wyłącznie nieszczęśliwa miłość, rozczarowanie i cierpienie - każdy musi znaleźć własny sposób na drogę do szczęścia, każdy też musi swoje przeżyć, żeby móc zacząć nowe życie. Cenne w tomie są azyle różnego rodzaju - jeden znajduje się u Amelii, pierwszego przystanku na drodze do ratunku. Inny u Basi - nowej znajomej Magdy. I naprawdę warto pochylić się nad miejscami, które zapewniają ukojenie - bo Krystyna Mirek bardzo umiejętnie je kreuje i przekona do nich odbiorczynie błyskawicznie. W chwilach najgorszego strachu, dramatów i nieszczęść można gdzieś funkcjonować w oderwaniu od trosk - i na tym polegać będzie powodzenie tej książki. "Kiedy cię spotkałam" nie jest opowieścią o relacji matki i córki ani o zawodach miłosnych - to historia o poszukiwaniu szczęścia dla siebie i o zaufaniu. Bardzo kobieca, otwierająca nowy cykl, atrakcyjna dla szerokiego grona czytelniczek. Ta książka przyda się dla wytchnienia i nadziei, to opowieść, która pokazuje, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście - trzeba tylko działać i wierzyć zamiast ucieczki. Ale nawet jeśli ktoś potrzebuje właśnie ucieczki - to i tak nie przekreśla szans na pozytywne rozwiązanie problemów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz