Nasza Księgarnia, Warszawa 2024.
Przygoda
Im gorzej – tym lepiej. Takie motto przyświeca Evie Amores i Mattowi Cosgrove, kiedy tworzą serię Najgorszy tydzień życia, której trzecia część – „Środa” – ukazuje się właśnie na rynku. Ale w środę nie ma szkolnych przepychanek i walk o miejsce w społeczności, nie ma też szkolnych prześladowców ani rodziców przynoszących wstyd w najgorszym momencie. Środa to czas, w którym Antek Fert skazany jest wyłącznie na towarzystwo swojego przyszłego przyrodniego brata, wnerwiającego do granic możliwości idealnego Marcina. Idealny Marcin wie, jak zaleźć za skórę i z pewnością to wykorzysta – pomijając drobne chwile słabości, w których potrzebuje pomocy Antka. Zbyt mało jest tych chwil, żeby bohater mógł w relacji z arcywrogiem czuć się pewnie – więc Antka czeka kolejny koszmarny dzień w najgorszym tygodniu życia.
Nie zabraknie tu dowcipów o kupie (chociaż już nie brązowych alarmów na basenie) i o powodach, dla których sedes jawi się jako dobro najwyższe. Jednak znacznie częściej Antek będzie musiał walczyć o przetrwanie – na bezludnej wyspie, otaczany przez rekiny, w kompromitujących momentach nagrywany przez Marcina, gryziony przez kraby albo jadący na niepewnej tyrolce. Akcja toczy się tu błyskawicznie, a kolejne niebezpieczeństwa, jakie tylko można sobie wyobrazić, z pewnością się tu pojawią. Nawet gadająca papuga, która trafia do chłopców w pewnym momencie, nie zamierza być miłym i towarzyskim ptaszkiem – a przypomina o serii katastrof (to znaczy: Marcina lubi, za Antkiem, delikatnie mówiąc, nie przepada i stara się utrudnić mu egzystencję). Na bezludnej wyspie nawet ulubiony survivalowy bohater by sobie nie poradził – a co dopiero mówić o dwóch uczniach, którzy organicznie się nie znoszą i robią sobie wzajemnie na złość. Eva Amores i Matt Cosgrove bawią się, doświadczając bohaterów najbardziej, jak się da – nie muszą się tego bać, wszystko jest na niby, wszystko rozgrywa się niepoważnie, więc im więcej koszmarów ziści się Antkowi – tym lepiej. Na tym buduje się komizm książki – i całego cyklu. „Środa” to zestaw dowcipów typu put-down, im gorzej wiedzie się bohaterowi, tym lepiej będą się bawić mali czytelnicy. Narracja prowadzona jest przez Antka Ferta – i dodatkowo w komiksowych dymkach, więc lektura przebiega szybko i bez opisów spowalniających akcję. Tu może zdarzyć się wszystko (a bohater powinien przetrwać… przynajmniej do niedzieli). Liczy się wyobraźnia autorów – w zakresie produkowania kolejnych wpadek i wyzwań. Marcin nie może nagle zamienić się w sojusznika i przyjaciela, Antek musi zaliczać kolejne katastrofy – a chociaż na początku wszystko brzmi raczej jak scenariusz filmu sensacyjnego, w dodatku mało prawdopodobnego, to jednak znajduje się tu racjonalne wytłumaczenie całości. I już za chwilę bohater będzie mógł mierzyć się z czwartkiem najgorszego tygodnia życia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz