Czarne, Wołowiec 2024.
Porządki na wsi
Dzisiaj to zjawisko funkcjonuje jedynie w świadomości starszych pokoleń, relikt przeszłości przedstawia teraz jednak Bartosz Panek w książce „Zboże rosło jak las. Pamięć o pegeerach”. To wielowymiarowy reportaż, który pozwala na wytłumaczenie istoty pegeerów i na pokazanie konsekwencji ich istnienia (i zlikwidowania). Autor wychodzi od sielskiego obrazu, krainy mlekiem i miodem płynącej – pegeery mają być gospodarstwami wzorcowymi, mają przynosić same profity i pokazywać wszystkim, jak dużo można osiągnąć z uprawiania ziemi czy hodowania zwierząt. Pegeery jako twory wymyślone przez państwo zapewniały wyłącznie zyski, przynajmniej założeniu. Jednak w rzeczywistości doprowadzały do polaryzacji wiejskich społeczności, wyzwalały zazdrość lub hamowały postęp, który miały – według założeń – wprowadzać. Do pewnego czasu zatrudnienie w pegeerze było gwarancją stabilności i rozwoju. W końcu jednak pegeery zaczęły upadać i pociągnęły na dno ludzi, którzy nie znali innego sposobu na życie.
Powojenna rzeczywistość zmuszała ludzi do migracji i do ciężkiej, pełnej wyrzeczeń pracy. W tym kontekście możliwość działania w pegeerze zamieniała się w eldorado – chociaż wyzwań nie brakowało. Bartosz Panek obserwuje dwie strony zjawiska: najpierw idealizowane wizje i odskocznię od problemów – praca w nich to marzenie. Później jednak stopniowo odsłania kolejne problemy i komplikacje – wcale nie jest tak, że praca w pegeerze jest wolna od zmartwień. Wychodzą na jaw rozmaite utrudnienia, aż po całkowity upadek. Tyle że ludzie, przyzwyczajeni do wygody, nie wiedzą, jak sobie poradzić w nowym świecie. Pegeery, które kiedyś chroniły, automatycznie też na swój sposób rozleniwiły, uwolniły od odpowiedzialności. Kiedy musiały zniknąć z horyzontu – automatycznie odebrały też spokój ludziom. I Bartosz Panek podąża też za rozwianymi marzeniami. Sprawdza rozmaite dokumenty i przekopuje archiwa, szuka wycinków prasowych i doniesień dziennikarskich – z nimi konfrontuje opowieści uzyskane bezpośrednio od ludzi. I tu czerpie najwięcej prawdy. Nie daje się dzięki temu zwieść medialnym obrazkom ani programowym pochwałom. Zresztą rozmówcy mają bardzo różne podejście do tematu pegeerów, pracy i rytmu życia tam – i swoimi przemyśleniami chętnie się dzielą. Jedni muszą powspominać najlepsze lata, inni będą z kolei wskazywać na przykre konsekwencje wybranego zajęcia. Reportaże są tu głębokie i nasycone ciekawostkami, starszym odbiorcom Bartosz Panek pokaże rozdźwięk między wizjami i założeniami a rzeczywistością, młodszym po prostu opowie o pegeerach – tyle że z różnych perspektyw. Nie ma tutaj uproszczeń, każdy może zabrać głos i dorzucić własną wersję historii.
Opowieść ta byłaby niepełna, gdyby zabrakło w niej dokumentacji zdjęciowej. I rzeczywiście – znacznie łatwiej zdać sobie sprawę z rozmiaru upadku pegeerów, kiedy obejrzy się fotografie dodane do relacji. Jednak Bartosz Panek bardzo przekonująco opisuje rzeczywistość, którą zastał – jest w stanie zaangażować odbiorców w tę historię. Nie tylko wyjaśnia i przypomina – ale budzi też cały wachlarz silnych emocji. Utrwala na kartach książki zjawisko niezwykłe, próbuje je przeanalizować i odpowiednio skomentować – co nie byłoby możliwe bez bezpośrednio zaangażowanych. Dociera do ludzi, którzy mają w zanadrzu bardzo istotne – albo po prostu osobiste – wyjaśnienia. Wszystko razem zapewnia świetną lekturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz