Karakter, Kraków 2020.
Obserwacje
Filip Springer przemierza Polskę i przygląda się otoczeniu. Przeważnie znajduje powody do załamania, ale zamiast pomstować na bezsensowne decyzje miejscowych, próbuje ich edukować. Próbuje także wpłynąć na odbiorców – żeby zaczęli zwracać uwagę na najbliższe otoczenie i piętnować wszelkie samowolki lub zachowania prowadzące do oszpecania krajobrazu miejskiego. „Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni” to książka ważna, potrzebna i… drażniąca. Bo przypomina, że mimo starań (a czasami z ich powodu) wciąż nie może być po prostu ładnie – polska mentalność wyklucza uporządkowanie przestrzeni. Wystarczy przytoczyć rozmowy z tymi, którzy nie dbają o dobro wspólne i za nic mają przepisy, żeby zrozumieć, że trzeba będzie jeszcze wielu dekad żmudnej edukacji, żeby udało się wyrzucić z ulic banery i reklamy, pastelowe kolory w blokowiskach czy architektoniczne koszmarki na przedmieściach. Filip Springer zyskuje temat-samograj. Może tylko obserwować i zadawać pytania, wszystko automatycznie się skomentuje, często słowami sprawców. Filip Springer nie zamierza odpuszczać, ale też nie atakuje. Rezygnuje z agresywnego tonu czy choćby zaczepek – żeby w pełni wybrzmiały komentarze i wyjaśnienia osób odpowiedzialnych za brzydotę miast.
Każdy rozdział to inny reportaż i inny temat. Filip Springer trafia do ludzi, którzy własnymi rękami oczyszczają miasto z rozwieszanych nielegalnie reklam, albo do tych, którym reklamy na rusztowaniach odcinają dostęp do światła dziennego. Rozmawia z tymi, którzy rozwieszają banery bez pozwolenia – bo przecież wszyscy tak robią i nikt się przepisami nie przejmuje. Pyta w spółdzielniach mieszkaniowych, kto decyduje o wyborze kolorów na bloki. Zdarza się, że trafia do miejsc nietypowych – rekordzistów w kiczu albo brzydocie, przedstawia to czytelnikom trochę jako kuriozum, a trochę jako przedstawienie nieograniczonej wyobraźni. Sporo ta książka mówi o mentalności ludzi, na przykład o ogrodzonych osiedlach czy placach zabaw i o stawianiu płotów przez sąsiadów, którzy nie potrafią się ze sobą dogadać. Jest tu patodeweloperka w wykonaniu tych, którzy chcą zarobić jak najwięcej na hotelach w miejscach atrakcyjnych turystycznie, ale jest też… szukanie najcichszego miejsca.
Coraz więcej ludzi stara się walczyć o ładne otoczenie – niezaśmiecane reklamami, estetyczne, przyjemne i zapewniające możliwość relaksu. Ale też to oni najbardziej cierpią wobec tych bezczelnych – nieprzejmujących się prawem, dalekich od kierowania się sentymentami czy potrzebą odpoczynku. Filip Springer oddaje głos jednym i drugim, żeby czytelnicy samodzielnie mogli wyrabiać sobie zdanie na temat tego, kto jest odpowiedzialny za istniejący stan rzeczy i jak próbować go zmienić. „Wanna z kolumnadą” to przypomnienie, że sami kształtujemy miejsce do życia – i można zazdrościć innym krajom wyglądu ich miast, ale można też zastanowić się nad tym, dlaczego w Polsce na każdym kroku spotyka się kolejnych sprytnych – którzy próbują ugrać coś dla siebie kosztem wspólnego dobra. Filip Springer zapewnia tymi reportażami wiele silnych przeżyć – i to nie tylko mieszkańcom miast, które prezentuje, bo często akcje z jednego miejsca przenoszą się w inne, stają się inspiracją albo podpowiedzią. „Wanna z kolumnadą” to po prostu niezgoda na bylejakość i szpetotę – i jako taka powinna trafić do każdego czytelnika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz