Nasza Księgarnia, Warszawa 2023.
Opowiadanie
„Pucio. Logopedyczne memo języczkowe” to puszka ze skarbem, a właściwie – z grą, która ma za zadanie przyciągnąć dzieci i zachęcić je do wykonywania ćwiczeń logopedycznych. Trening języka można tu połączyć z ćwiczeniem sztuki narracji – ale niekoniecznie – a samo odwracanie kart do memo to proste ćwiczenie manualne nawet dla najmłodszych (poszczególne karty mają kształt koła i są duże, nadrukowane zostały na grubej tekturce, żeby łatwo dało się je podnosić ze stołu). W środku znajduje się jeszcze instrukcja przeznaczona dla rodziców – bo to oni mają pokierować pociechami tak, żeby te właściwie wykonywały kolejne polecenia.
Autorka (Marta Galewska-Kustra, chociaż nie należy tu zapominać o Joannie Kłos jako autorce ilustracji – przecież ważniejszej części gry) proponuje klasyczne memo rozpisane na ćwiczenia z zakresu logopedii. Ćwiczenia wymagać będą od dziecka gimnastyki językowej. Na kolejnych kartach do gry znajdują się bohaterowie znani z serii o Puciu – członkowie najbliższej rodziny, wujkowie, ciotki i dziadkowie, ale też zwierzęcy domownicy, wszystko po to, żeby gra stała się dla najmłodszych jak najbardziej atrakcyjna. Każdy bohater jest czymś zajęty: tata maluje sufit wałkiem, dziadek jest u dentysty, ciotka-artystka przygotowuje kolejne dzieło, a kot i pies… właśnie zjadły smaczne posiłki i będą się po nich oblizywać. I tu przyda się albo wyobraźnia dorosłych, albo podpowiedzi ze ściągi zamieszczonej w puszce. Ruch wykonywany przez bohaterów na obrazkach ma bowiem językiem powtarzać dziecko – jeśli więc ktoś buja się na koniku na biegunach, trzeba będzie wydawać odgłos stukania kopyt, jeśli ktoś podnosi ciężary – język będzie się dźwigać i opuszczać, a jeśli ktoś chodzi po górach – język ma się „wspinać” jak najdalej w stronę gardła. Dorośli mogą przeczytać instrukcje, a potem w jak najprostszych słowach objaśniać zadanie dziecku – znalezienie karty z odpowiednią czynnością będzie wskazówką dla odbiorców. Jednocześnie – w tle – rozgrywać się ma właściwe „memo”, czyli dobieranie w pary odsłanianych kart.
Zadanie może w końcu zmęczyć najwytrwalszych, więc kiedy już język zostanie trochę pogimnastykowany, warto przerzucić się na opowieści z rodziny Pucia, albo na wymyślanie przygód dla bohaterów – tak, żeby urozmaicić grę. Najmłodszym i tak spodoba się fakt, że dorośli będą spędzać z nimi czas – a przy okazji też, że da się wykorzystać do tej zabawy lubiane postacie z serii picture booków. Marta Galewska-Kustra wykorzystuje Pucia jako zachętę do pracy, urozmaica dzięki niemu ćwiczenia, które przez wiele maluchów traktowane mogą być jako męczący obowiązek. Duże koła z ilustracjami rodem z wieczornych czytanek i niespodzianki (związane z rodzajem ćwiczenia, jaki za chwilę się wylosuje) to jednak zapowiedź dobrej zabawy nawet dla tych dzieci, które ćwiczenia logopedyczne wykonywać powinny. Znów Pucio staje się przewodnikiem po świecie najmłodszych – i nie pozostawia dzieci samych z zadaniami do wykonania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz