To tamto, Czarna Owca, Warszawa 2023.
Sposób na grymasy
Marcin to jeden z wielu bohaterów, którzy poznają świat po to, żeby przekazać wnioski małym odbiorcom. Chłopiec, który testuje różne rzeczy i przyznaje się do różnych uczuć staje się rodzajem autorytetu dla kilkulatków - nic więc dziwnego, że Till The Cat i Carine Hinder wykorzystują tę postać do dawania dzieciom dobrego przykładu i do rozwiewania wątpliwości. Obrazkowa krótka historyjka świetnie nadaje się na lekturę przed snem - a cała seria budzi sympatię dzieci i ich rodziców. "Marcin. Nie lubię tego!" to opowieść o eksperymentach i uprzedzeniach kulinarnych - utrapieniu każdego dorosłego, który musi przekonać pociechę do zdrowej diety i do próbowania nowych potraw.
Fabuła jest bardzo prosta: Marcin zagląda do kuchni, w której tata przyrządza właśnie warzywne danie - i z miejsca uznaje, że tego nie lubi, nie chce nawet spróbować. Tylko u dziadków testuje nowe smaki i tam raczej rzadko kaprysi - przekonuje się, że różne nowe dania mogą być ciekawe i smaczne. Problem zaczyna się wtedy, gdy babcia przyznaje, że dorośli stosują różne sztuczki, żeby przekonać dzieci do jedzenia warzyw. Teraz Marcin podejrzliwie patrzy nawet na działania własnych rodziców. Dopiero pomoc w kuchni i samodzielne wymyślanie przepisów warzywnych sprawi, że chłopiec zmienia podejście - przestaje narzekać i najpierw próbuje potrawy, zanim oceni, czy ją lubi czy też nie. Może to być rozwiązanie i podpowiedź dla czytelników - a zwłaszcza dla ich rodziców - tyle że wymaga cierpliwości i wspólnej pracy. Chyba że jakiś kilkulatek postanowi brać przykład z dzielnego Marcina i zechce go naśladować w sprawdzaniu jakości jedzenia. "Marcin. Nie lubię tego!" to zatem wykorzystanie częstego w zwykłych domach motywu - inspiracja z codzienności. Mały bohater tłumaczy swoim rówieśnikom - odbiorcom - dlaczego warto mimo uprzedzeń sprawdzać, co dorośli oferują na talerzu, bo może to przynieść kolejne nowe ulubione smaki. Jest to książeczka całkiem przyjemna i mimo oczywistego kierunku akcji także dość zaskakująca dla małych czytelników - można zatem podążać za Marcinem i inspirować się nim, albo spróbować porozmawiać z rodzicami o możliwościach, które zyskuje mały bohater. Bez prawienia morałów i bez szukania podstępów da się zatem nakłonić maluchy do szukania nowych ulubionych dań, albo przynajmniej przymierzyć się do wprowadzania takich zmian - Marcin zachęca swoim doświadczeniem do podobnych zachowań, jest też drogowskazem dla rodziców, zwłaszcza tych, którym brakuje już wyobraźni i siły do szukania argumentów dla swoich pociech. Marcin to bohater przekazujący dzieciom ważne treści za pomocą prostej obyczajowej bajki z codziennego życia, to trochę jak chłopięcy odpowiednik Basi z książeczek Zofii Staneckiej - w sam raz dla kilkulatków, które lubią wiedzieć i wzorować się na książkowych postaciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz