Marginesy, Warszawa 2023.
Z przeszłości
Obszerna wydaje się ta publikacja, a przecież złożona ze strzępków danych i z mozolnie odtwarzanych tematów zawiera tylko wyimek ze scenek rodzajowych, które dzisiaj nie mieszczą się w kanonie akceptowanych sytuacji. "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Joanny Kuciel-Frydryszak to hołd składany kobietom z nie tak bardzo odległej przeszłości - tym niekształconym, pozbawionym szans na samostanowienie i zmuszanym do pracy ponad siły. Wybiera się autorka na wieś, żeby przekonać się, jak wyglądały losy płci pięknej w skrajnie nieprzyjaznych okolicznościach. Autorka przegląda dokumenty i pamiętniki pisane na konkurs, sprawdza też relacje tych, którzy zdążyli porozmawiać ze swoimi babciami i zarejestrować efekty tych rozmów. Najchętniej posiłkuje się zachowanymi tekstami - ale to potężne wyzwanie, bo kobiety w dawnych czasach przeważnie były niepiśmienne, analfabetyzm dotykał zresztą przedstawicieli obu płci. Jeśli już zachowały się ślady dawnej codzienności, to z reguły łączone były z koniecznością stworzenia oficjalnego dokumentu. Stąd zresztą autorka wychodzi: od ciężkiej pracy, która może szokować zwłaszcza ze względu na wykorzystywanie w niej dzieci. Całymi partiami "Chłopki" to opowieść o trudnym losie dzieci - nie dość, że wysoka śmiertelność noworodków była w dawnych czasach na porządku dziennym, nie dość, że do najmłodszych nie wzywało się lekarzy, to jeszcze kilkulatki wysyłane były do pracy w polu. W biedzie i znoju rozgrywają się kolejne sceny - autorka przegląda dość szybko wydarzenia, które dzisiaj wydają się wręcz nieludzkie. Osobny temat stanowi tu wydawanie kobiet za mąż - ale przez pryzmat interesów: panny na wydaniu przehandlowywane są za żywy inwentarz lub morgi ziemi. Nikt nie liczy się z ich uczuciami, nikt nie ma zamiaru pozwalać im samodzielnie wybierać kandydatów na małżonków. W ramach przyglądania się losom chłopek Joanna Kuciel-Frydryszak zajmuje się i tematem niechcianej ciąży, kar cielesnych dla dzieci i wyjazdami za granicę do pracy. Tutaj nie ma ani chwili na wytchnienie, nie ma też mowy o skargach na warunki: bohaterki książki zwyczajnie nie widzą innych możliwości niż te, które wyznacza im otoczenie. Bardzo trudno zaakceptować historie tu przedstawione - a przecież jeszcze do niedawna były charakterystyczne dla polskich wsi.
Joanna Kuciel-Frydryszak nie dąży do stworzenia monografii, porusza się po wycinku źródeł i stawia na relacjonowanie co bardziej wyrazistych fragmentów życiorysów. Chce wstrząsnąć czytelnikami, przypomnieć im o niesprawiedliwościach i dramatach, o których nikt nie słyszał. Pokazuje też proces odchodzenia od takiego stanu rzeczy - przygląda się refleksjom potomków "chłopek" i ich próbom zmieniania mentalności. "Chłopki" to książka, w której liczą się migawki, drobne uchwycone scenki z codzienności, w którą trudno dzisiaj wręcz uwierzyć - i które budzą odruchowy sprzeciw odbiorców. To również opowieść o konieczności wprowadzania zmian. Obecnie sporo wiadomości pobrzmiewa niemal sensacyjnie, a przecież to nie materiał na mocną fabułę, a rzeczywistość, z którą musiały się mierzyć prababki - młodym pokoleniom przyda się taka obyczajowa lekcja historii, przyjrzenie się temu, o czym do niedawna głośno się nie mówiło. Joanna Kuciel-Frydryszak proponuje publikację ważną i wartościową - trafia na rynek jako głos sumienia i przedstawia historie, o których trzeba pamiętać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz