Marginesy, Warszawa 2023.
Siostry
Lizeńka i Anuszka to siostry, córki cara Piotra Wielkiego i Katarzyny I, kobiety, których los nie zależy od nich samych. Od początku wiedzą, że będą musiały podporządkowywać się wielkiej polityce i zachować posłuszeństwo. Ich nadzieje i marzenia nie mają racji bytu, w dodatku nawet o drobnych sympatiach i antypatiach nie powinny decydować same. Uczą się egzystować w takim - skrajnie nieprzyjaznym mimo przynależności do najwyższych sfer - świecie, ale znajdują też miejsce na przyjemności, jakich nie mogłyby się spodziewać. Szybko jednak rzeczywistość upomina się o swoje: proza życia likwiduje beztroskie podejście i już niedługo siostry staną się powierniczkami przykrych sekretów. Intrygi skutecznie psują radość istnienia, nie ma tu mowy o swobodzie i o snuciu spokojnej narracji. Ale przecież po historii Romanowów nie można się spodziewać ukojenia. Ellen Alpsten stara się znajdować w przeszłości i w faktach, których nie zmieni, tematy jednoczące kobiety. Jednym z nich staje się oczywiście miłość (także - miłość matczyna, wizja dziecka, które trzeba będzie chronić przed światem).
Żeby czytelniczkom łatwiej byłoby się odnaleźć w tej opowieści, pojawia się na początku rozbudowany indeks osób - postaci historycznych ważnych dla fabuły. Charakterystyczne jest w "Córce carycy" podejście, które nakazuje zatrzymywanie się na detalach. Ellen Alpsten lubuje się w przepełnianiu tła ciekawostkami, pozwala odbiorczyniom niemal obejrzeć przestrzeń, w której rozgrywają się dramaty Romanowów. A ponieważ to Lizeńka opowiada o faktach - może wypaść wiarygodnie w rejestrowaniu kolejnych szczegółów. Decyzja o pierwszoosobowej narracji pozwala też na odkrywanie uczuć, o których Lizeńka nie może nikomu powiedzieć. "Córka carycy" to tom przez długi czas bazujący na obrazkach rodzajowych - owszem, przygotowują one do późniejszych burzliwych już wydarzeń, ale mocno spowalniają opowieść. Nie oznacza to, że w którymkolwiek momencie ta historia jest kojąca czy stonowana - wręcz przeciwnie, niepokój i dylematy pojawiają się tu bez przerwy, zwiększa się tylko ich intensywność. Ellen Alpsten znajduje dobre proporcje między przedstawianiem przeszłości i akcentowaniem indywidualizmu Lizeńki. Chce przede wszystkim kierować się do odbiorczyń, i to nawet nie do tych pasjonujących się historią, a do tych, które poszukują intensywnych międzyludzkich relacji w opowieściach. "Córka carycy" ma gotowy scenariusz - władza, miłość, namiętności, strach - to wszystko odpowiednio zmieszane staje się przepisem na sukces. I wcale nie ma znaczenia "spojler", bazowanie na faktach - tę książkę czyta się właśnie dla mocnej, synestezyjnej narracji. Ellen Alpsten potrafi przekonywać do emocji, radzi sobie z ich prezentowaniem - stawia na wyraziste charaktery i na to, co uniwersalne: tylko w ten sposób może trafiać do szerokiego grona czytelniczek. "Córka carycy" funkcjonować może niemal jako obyczajówka, tyle tylko, że pozbawiona scenariuszowej naiwności i uproszczeń charakterystycznych dla czytadeł - tutaj nie ma miejsca na infantylizm (chociaż miłośnicy historiopisarstwa i opracowań historycznych byliby zapewne innego zdania) - to literatura rozrywkowa wykorzystująca potencjał przeszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz